Martwię się ostatnio i nie wiem co robić. Z tą Hanką. Znowu był płacz i afera na basenie. A tak pięknie ćwiczyła do niedawna. Wchodziła do wody zadowolona i zadowolona wychodziła. A i mama i tata zadowoleni wychodzili. I dumni, że Lala taka żabka, najlepsza z grupy pływaczka. I się skończyło. Teraz tylko żabi płacz i zgrzytanie zębów.
Wściekłam się na nią i na mojego M. Wściekłam się na prowadzącego i w ogóle na cały świat. Że tak wszystko przeciwko mnie zadziałało. Wiem, że niepotrzebne te nerwy, ale co ja mam zrobić kiedy mną tak emocje telepią?? Nie ma na to rady. Przemawiam sobie samej do rozumku w duchu, ale nie zawsze wystarczających argumentów sobie przytaczam - czasem po prostu ze mnie wylezie. Zołz.
Najgorzej jest ze mną właśnie w takich momentach, kiedy mi na czymś bardzo zależy, a coś się wydarza i nic nie idzie po mojej myśli, całkiem na opak. Tak jak dziś. W czasie dzisiejszych zajęć były robione zdjęcia - podwodne!! Prowadzący przeprowadził krótką, ale intensywną rozgrzewkę i poinstruował jak ustawiać dzieciaki, na jaką głębokość je zanurzać (!) i na jak długo, żeby wyszła fajna fota. Hanka nie słuchała pana bo płakała. Każda aktywność instruktora (np. polewanie główki wodą z konewki lub gąbki) czy nawet zwykłe spojrzenie spod krzaczastych brwi wywoływało u niej spazmy i histeryję. Pana wina!
Myśleliśmy, że może jest głodna, więc na chwilę wyjęłam ją z wody i w pokoiku do pierwszej pomocy dałam jej cysia. Zamoczyła mi spodnie, bluzkę... po chwili wróciła do wody, ale było już po zdjęciach.
Po basenie pojechaliśmy do koleżanki, która postanowiła podarować nam krzesełko do karmienia Hanki. Mebelek ma swoją historię, ale po drobnym liftingu będzie jak nowy! Dziękujemy Gosiu za podarek! Niniejszym zakończyłam poszukiwania krzesełka i cieszy mnie to ogromnie.
Pojawienie się na świecie Córy zmieniło nie tylko nasze życie, ale i życie Koty. Kota miała swoje 5 minut na blogu dawno temu tutaj i tutaj. Kota, przy raczkującym i biorącym wszystko do buzi niemowlęciu to niestety masa kłopotu, włosów, brudu... Z tego powodu musiała zostać przeniesiona gdzieś, na balkon.
Prowadzą na niego duże, przeszklone drzwi w salonie, przez które sobie na nas Kota patrzy. Smutno mi, że tam musi mieszkać. Sama. Na zimnie. Martwię się co z nią zrobię jak przyjdzie zima i prawdziwe mrozy...
13 komentarzy:
może Hania miała po prostu zły dzień, a kotek świetny my na szczęście nie mamy takiego problemu bo zwierzaki mają zakaz wchodzenia na górę do nas.
Tak to jest z tymi naszymi dziećmi,że mają swoje humorki. A nam pozostaje tylko uszanować ich wolę i do niczego nie przymuszać.
Kotek śliczny, ale troszkę go szkoda:( My na szczęście mamy tylko chomika, więc nie ma problemu. Marzy mi się większe zwierzątko,ale póki co za małe mieszkanie.
Zastanawiam się nad tym basenowym płaczem, może to nie chodzi wcale o wodę. Może niewyspana, głodna, idą ząbki, osłabiona (bo jakieś przeziębienie) i milion innych powodów...
Z moim synkiem też chodziłam regularnie na basen dla niemowlaków i w pewnym momencie musiałam zmienić godzinę zajęć na inną grupę, bo skracając mu systematyczną drzemkę, mały był wyjątkowo marudny. Po przesunięciu godziny - problem zniknął.
Trzymam kciuki by i u Was wszystko wróciło do normy.
A mała uczulona na kotka? My mamy i kota i psa. Od czasu do czasu są w domu, staram się czyścić wszytko na bieżąco ale to mama traci więcej kłaków niż te zwierzaczki. A co do basenu, może maleństwo się przestraszyło i jakoś basen źle jej się kojarzy? NA zdjęciach wygląda bardzo uroczo :))
Staś mniej więcej w takim samym wieku też tak zaczął reagować na duże skupiska ludzi i na obcych. To normalna i zdrowa reakcja, znaczy, żze rozróżnia kto swój, a kto obcy. Minie jej, tylko trzeba czasu, żeby zrozumiała, że ten obcy to nie groźny :)Pozdrawiam
Maniamamowania
A zaglądasz czasem na tego bloga: http://www.millionfeet.pl/ ? Dużo zdjęć ze współmieszkania z małym dzieckiem i kotami:) I tutaj też: http://zezuzulla.blogspot.com/
Pewnie wiąże się to też z częstszym sprzątaniem, ale są też dodatkowe korzyści rozwojowe dla malucha, kiedy wychowuje się przy zwierzaczku:)
Troszkę mi żal kotka na tym balkonie...
Ślę Wam serdeczne pozdrowienia i życzę pokonania basenowych trudności:)
Dominika:)
Często, niestety, dzieciątka nie chcą współpracować wtedy, kiedy trzeba. Szkoda, że nie zaczekali na Was z tymi zdjęciami...
A kotów nie lubię, więc jestem za tym, że Kota śpi na balkonie ;)
Pojawienie się córki nie spowodowało wyrzucenia kota z domu, chociaż bałam się pioruńsko, bo moja kocica-awanturnica i jak coś się nie spodoba to pazury wystawia. Ale bardzo szybko zrozumiała, że aby w domu była zgoda dziecko i kot mają się od siebie z daleka trzymać, może to niehumanitarne ale dałam kotu kilka klapsów, naprawdę pomogło. Mamy swoje podwórko i kotka wychodzi na dwór kiedy chce, wraca też kiedy chce, więc wiadomo, odkurzałam codziennie, ale żadnego problemu na linii dziecko - kot nie było, nawet kiedy raczkowała i brała do buzi wszystko co się dało i nie dało.
Teraz to już czterolatka, kocicę nadal darzy trwożnym szacunkiem, nie bawią się, ale i nie robią sobie wzajemnie krzywdy, naprawdę da się pogodzić dziecko i zwierzę.
A czemu zamykasz kota na balkonie, może lepiej do łazienki odesłać? Koty lubią spać w koszach na pranie ;)
Mirella
Dzięki za wszystkie komentarze! Dzięki, że do mnie wpadacie.
Co do basenu, na pewno nic na siłę. Wiem, że to na bank nie z powodu lęku przed wodą, bo córa wodę uwielbia, Zobaczymy jak będzie następnym razem.
Co do Koty. Ja mam Koty dwie i psa. Mama ma psa i przygarnęła jedną Kotę - Helenę.. Siostra ma psa. Mieszkamy wszyscy razem... Lala ma kontakt ze zwierzętami, non-stop. Ale Roksi to rasowy Maine Coon - Ma bardzo długą i gęstą sierść i upierdliwy, fruwający podszerstek. Na tych kłakach wynosi obsikany żwirek z kuwety, przenosi go na dywany i kanapy. Nie da się upilnować żeby córa takiego żwirku nie zjadła..
Balkon jest praktycznie jak kolejny pokój, nie ma dwóch ścian, jest pod dachem. Kota ma do dyspozycji kosz i drzewko do wspinania. Nie ma tak najgorzej...
prawdziwa z niej kobieta.
kapryśna.
foszasta.
pokazała, że ma charakter ;)
pewnie przejdzie.
sama widzisz, jak szybko się to zmienia.
Masz rację Córko! Baba z niej 100 - procentowa.
Ale chyba przegapiłam, że zaczął się jej jakiś skok rozwojowy i stąd marudy, wczoraj i dzisiaj miałam z nią przerąb. Pozdrawiam!
Hej:) Od pewnego czasu podczytuję Twojego bloga i przy okazji wpisu basenowego mam pytanie - gdzie konkretnie chodzicie z Hanią na basen? Chcemy zacząć chodzić z naszym synkiem i nie wiemy gdzie się wybrać. Pozdrawiam:)
DSK na Chodźki w Lublinie.... troszkę spóźniona ta informacja.. jakoś przegapiłam pytanie. Przepraszam, może komuś innemu przyda się jednak odpowiedź na twoje pytanie.
Prześlij komentarz