11.10.2013

Koniec sezonu


Jak co roku lato skończyło się zbyt szybko. I choć te ostatnie dni były w miarę ciepłe i zaskakująco pogodne, to już czuć, że jesień na dobre się rozsiadła i czeka na mroźną zmienniczkę. Sezon koncertowy także się skończył zbyt szybko. Ale za to jak!

Pierwszy raz chyba stało się tak, że pierwszy i ostatni koncert w sezonie zagrałam w Lublinie. Po urodzeniu Hani, pojawiłam się na scenie 8 czerwca 2013, podczas lubelskiej Nocy Kultury. To było 3 tygodnie po szpitalu i córa pierwszy raz została beze mnie w domu. Pamiętam to wspaniałe uczucie, znowu byłam w zespole, stałam na scenie, czułam tę adrenalinę i energię wspólnego grania. Cieszyłam się, że udało mi się tak szybko wrócić, że zespół przyjął mnie z powrotem po paru miesiącach przerwy z powodu ciąży i ostatnich, cięższych tygodni. Jednocześnie martwiłam się o Małą. Podczas piosenek napływały niepokojące myśli, co z Hanią się dzieje, czy płacze, czy śpi, jak sobie moja mama daje radę. Ale to był świetny koncert! 


Wszystkie następne w planie "obskoczyliśmy" już we trójkę, w komplecie. Trochę pisałam tu na blogu o naszych wyjazdach. Jeszcze nie tak obszernie i pewnie jak to bym dzisiaj zrobiła, ale małą pamiątką na przyszłość te moje wpisy będą, i tak. 



Ostatni koncert sezonu zagraliśmy we środę, 2 października, w ramach festiwalu Integracje – Mediacje, towarzyszącym Kongresowi KIEW pt. „Kultura dla Partnerstwa Wschodniego”. Wieczór zapowiadał się chłodny. Dla publiczności pod sceną ustawiono specjalne grzybki gazowe. Ale jak się później okazało, nie były konieczne! Muzyką rozgrzaliśmy zebranych w wirydarzu Centrum Kultury przy Peowiaków. Ale córy się nie udało rozbawić i mój M z wrzeszczącym wózkiem musiał wracać do garderoby. I w końcu okazało się, że chociaż całe lato Hanka towarzyszyła nam w wyjazdach i występach, to nie wysłuchała ani jednego koncertu. Zawsze spała, albo pod sceną w wózku, albo w busie koło sceny, albo w garderobie... Pewnie jeszcze będzie miała nie jedną okazję zobaczyć i usłyszeć mamuśkę w akcji ;) .




Dziękuję Dominikowi Pehowi z lubiefotografie.pl za wspaniałe zdjęcia!


4 komentarze:

liv6 pisze...

Jak nazywa się Wasz zespół? Chętnie posłucham, bo ze zdjęć wydaje mi się, że to fajne granie ;)

Violianka pisze...

liv6, Orkiestra św. Mikołaja, pozdrawiam ;)

chomcio pisze...

tez bym chciala byc uzdolniona az tak bardzo by dawac koncerty ;D

liv6 pisze...

Pięknie gracie! Uwielbiam taką muzykę, kiedyś dużo słuchałam Żywiołaka - trochę podobne klimaty. Super naprawdę, gratuluję zdolności :)