12.08.2013

Mamy mamom zgotowały ten los?


Haniocycanie

Prawie miesiąc temu "ogłosiłam", że rozpoczynam projekt Haniocycanie... Samo słowo projekt było niefortunne, ale tak ostatnio modne i używane przez wszystkich wokół wydało mi się odpowiednie. Może bardziej pasowało by słowo eksperyment, happening... 

O co właściwie chodziło? 

Chodziło mi o to, że chciałam przeprowadzić swoisty eksperyment na ludziach i na sobie. Postanowiłam, że spróbuję karmić moją Lalę zawsze wtedy kiedy będzie miała na to ochotę, nie zważając na warunki czyli nie martwiąc się tym, że akurat jestem np. na spacerze czy po bułki w Stonce...

Postawiłam tezę, że to nie prawda, że publiczne karmienie spotyka się z negatywnymi reakcjami ludzi, tylko że nagonka na matki karmiące jest sztuczna i celowo wywoływana żeby w ten sposób wyrobić u kobiet poczucie wstydu i dyskomfortu podczas karmienia. Docelowo nagonka ma  zmusić matki do odstawiania piersi na rzecz mleka modyfikowanego - tego oczywiście nie mam możliwości udowodnić, ale takie jest moje zdanie.  

Podjęłam ryzyko i liczyłam się z tym, że mogę zostać obrzucona wyzwiskami przez przechodniów, albo ktoś mnie wyprosi z restauracji lub z innego miejsca przestrzeni publicznej. O takich rzeczach czytałam na forach i w artykułach w serwisach dla rodziców. Obawiałam się tego z jakimi reakcjami ja się spotkam i nie ukrywam, że trochę się bałam, odczuwałam lęk przed każdym Haniocycaniem do którego doszło w ciągu tego miesiąca... czy to normalne? 

Jakie są wyniki po miesiącu prawie od rozpoczęcia "projektu"? Do tego momentu nie spotkałam się z żadną negatywną reakcją czy przechodniów czy innych osób w otoczeniu na moje publiczne karmienie. Zdarzyło mi się karmić pod dyskontem, na plaży w Gdyni, pod sceną w garderobie-namiocie, w busie na stacji benzynowej... Starałam się zamieszczać na blogu fotki z każdego miejsca w jakim udało mi się nakarmić moje dziecko. Ale w pewnym momencie coś pękło i część z nich usunęłam...

Dlaczego?

Reakcje na moje karmienie pojawiły się w internecie. Dostałam za swoje, pod moim adresem poleciała lawina wyzwisk i obelg. A od kogo? Od takich samych mam jak ja - świeżo upieczonych....
Poniżej prezentuję kilka komentarzy, jakie pojawiły się na forum,  na którym zapraszałam czytelniczki do zapoznania się z zawartością mojego bloga (pisownia oryginalna zachowana, źródło:kafeteria.pl).

Negatywne - 11

"akcja z "haniocycaniem" (fuj, co za twór) jest GŁUPIA"

"Karmić publicznie można DYSKRETNIE a niekoniecznie WYWALAJĄC CYCA tak jak to czynisz."

"Jako kobieta wole oglądać ładne piersi, nawet z fotoszopem, a nie karmiący sutek. Nie odmawiam dziecku prawa do jedzenia, ale epatowanie gołą piersią z posapującym ssakiem uczepionym do brodawki kojarzy mi się z zoo. Dlatego nie zdziw się, kiedy cię spotkam pod tym sklepem i zrobię ci fotkę do cyklu "Z kamerą wśród zwierząt."

"chodzi o to, żeby karmić kiedy dzieciątko sobie tego zażyczy i nie robić z tego ceregieli. ale też nie robić tego na pokaz."

"Karmić trzeba dzidzie jak tylko zechce, ale pod supermarketem, na środku parkingu? no ludzie! sama jestem mamą i może powinnam być bardziej wyrozumiała, ale bez przesady. Dlaczego ja i wszyscy ludzie dookoła mają oglądać Twoje piersi, sutki itp? od czego jest dyskrecja i tetra? po co robić z tego pokaz/przedstawienie? "

"Właśnie dzięki takim kobietą jak Ty z karmienia robi się haloooo, zamiast normalną ludzką czynność. Nie dziwie się Twojej mamie, że przykrywała Cię tetrą w restauracji!!! Ludzie obok są tam na obiedzie i wcale nie muszą mieć ochoty oglądać Twoich cycków. Trochę dyskrecji."

"nie uważam tego za powód do specjalnego, niemalże zaplanowanego z premedytacją karmienia w każdym możliwym miejscu i świecenia tak jak ona o czyni. "

"mnie też drażni reklamowanie wszystkiego za pomocą damskiej pupy czy biustu - ale sex sells, i nachalne obnażanie piersi ociekającej mlekiem nie jest rozwiązaniem tego problemu. Odpowiedzią na taki marketing jest wyłącznie bojkotowanie producentów uciekających się do takich praktyk, piętnowanie tych reklam, zgłaszanie takich przypadków do Rady Etyki Mediów itp."

"poczekaj 2-3 lata i zobaczysz ile wtedy bedziesz otrzymywac komentarzy na temat publicznego karmienia - dziecko bedzie chcialo soczek na placu zabaw a Ty je zagarniesz i wepchniesz cyca - wtedy mozesz liczyc na publicznosc, gwarantuje. Takze zycze cierpliwosci bo widocznie publiczne karmienie niemowlaka jest tak powszechne i normalne ze nikomu nie chce sie komentowac wywalania Twoich wdziekow pod supermarketem... A i radze sie zastanowic czy kiedys dziecko nie bedzie mialo Ci za zle ze na kazdym zdjeciu z okresu niemowlectwa ma twoj biust w buzi..."

"Już chyba lepiej karmić modyfikowanym, niż robić sobie sesje typu: "patrzcie, karmię pod Biedronką", "patrzcie, tym razem karmię pod Lidlem", "a tym razem Was zaskoczę, karmię pod Tesco" .....nie uważasz, że trochę to żenujące ? Gratuluję tylko nadmiaru wolnego czasu i inwencji twórczej. "

"również nie mam nic przeciwko publiczemu karmieniu. ale co innego normalne karmienie, a co innego karmienie na pokaz - bo (...) wnioskuję, że robisz to tylko i wyłącznie po to, aby sprawdzić reakcje ludzi, a nie po to, żeby zaspokoić potrzebę dziecka. nie jest sztuką podtykanie ludziom cycka pod nos ale... po co?"

Pozytywne? - 2

"jestem ZA karmieniem dzieci w miejscach publicznych, i olewanie wszystkich nieprzyjemnych spojrzeniach; ciekawa jestem ze burza sie jak widza matke karmiaca piersia, a nie protestuja jak w miescie jest pelno rozebranych bilbordow;]"

"nie jestem przeciwniczką publicznego karmienia. natomiast ja osobiście czuję się jednak troszkę nieswojo, dlatego odciągam pokarm do butelki na wyjścia. natomiast absolutnie nie mam nic przeciwko mamom, które publicznie karmią. jeśli nie mają oporów to bardzo proszę. prędzej myślę, ze to ja mam jakiś problem, ponieważ się wstydzę."

Efektem przeczytania takich opinii młodych mam na temat mojej akcji, która z założenia miała pomóc właśnie młodym mamom, było usunięcie przeze mnie paru fotek z bloga: fotki przedstawiającej moje dziecię (nie widać ani twarzy, ani sutka) podczas cycania w zaciszu domowym (post „Mlekiem kap kap”), fotki dokumentującej cycanie w moim busie na stacji paliw (była 3  lub 4 rano, mój M tankował busa na stacji a młode zachciało cyca...post „Muzykantem ci ja”). Jeśli nie byłabym osobą o silnym charakterze myślę, że zarzuciłabym karmienie publiczne w ogóle. Na szczęście jestem silną babą i łatwo się mnie nie da złamać, dlatego nie zamierzam się poddawać, a swój projekt będę kontynuowała. Czy to się mamuśkom przesiadującym w kafeterii podoba, czy nie...

Znalezione w sieci... 
"Jeśli ktoś czuje się urażony karmieniem piersią, to znaczy, 
że gapi się zdecydowanie za bardzo." - Woody Allen

19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Zdjęć już nie ma, więc przywołuję je z pamięci, i co? Nic gorszącego, żadna trauma w głowie mi nie została!
Zdarzyło mi się widzieć kobiety, które w przerwie ssania zapominały schować pierś- może coś takiego jest w stanie mnie zdziwić, ale zwyczajny widok dziecka z sutkiem w buzi?
Piszesz, że ktoś o słabszej konstrukcji psychicznej mógłby w ogóle zarzucić karmienie- i to mnie przeraża, po pierwsze, że tak wiele w naszych głowach zależy od opinii środowiska. Po drugie, że ten cały świat zewnętrzny ma aż taki problem ze sferą, która właściwie go nie dotyczy. Bo przecież głowę zawsze można odwrócić, jeśli widok "nachalnej obnażanie piersi cieknącej mlekiem" jest aż tak trudny do zaakceptowania.
Dlaczego Ci "wrażliwcy" nie zadają sobie tak wielkiego trudu, by piętnować wszechobecne syf reklamowy, albo zasikanych alkoholików w centrum miasta w południe?
Ja popieram- wszystkimi kończynami- "projekt" Haniocycania!
KS

Violianka pisze...

:)

Anonimowy pisze...

Normalnie babo! Jesteś wielka! Tak dalej! :)
Pozdrawia mama też cycająca :)

Violianka pisze...

W cycaniu siła! Cycające łączmy się! :) hi hi :)

Anonimowy pisze...

A jeszcze jedno- chętnie przeczytałabym notkę o codzienności, nie tak szczegółowo, o pieluchach, koncertach czy cycaniu, ale o tym, czy czasem brak sił, czy jednak hormony nakręcają Twoją aktywność. Czy czasem przelatuje przez głowę, że bez Haniutki można było to czy to, a teraz już nie. Bo owszem, sporo znajomych mam mówi o samym porodzie, o połogu jeszcze trochę też, jak to człowiek dochodzi do siebie, ale potem już jest cisza, jest dużo o dziecku, jego postępach i potrzebach, a ja jednak ciekawa jestem jak to wygląda w głowie młodej mamy. Jakby Ci się chciało... to wiesz :)
PS- mój chrześniak, drugie znajome dziecko w wielorazówkach, skończył rok i się odpieluchowuje powoli- wierzę, że to zasługa tych pieluch i Tobie też życzę za kilka miesięcy tego samego:)
KS

Blaszany Kogucik pisze...

Cóż można rzecz, kobiety to czasem okropne bestie. Ja sama karmię i ostatnią kwestią, o której myślę to czy ktoś się patrzy i czy to komuś przeszkadza. Dla mnie najważniejsze jest moje dziecko i jego potrzeby. I mam w d...że komuś się nie podoba-jego problem. Też apeluję o większą tolerancję, aby-jak to pisałam na blogu nie spychać nas do toalet. Oczywiście nie obnaszam się z karmieniem, nie prowokuję, wystarczy się odwrócić, przykryć pieluchą, wybrać miejsce na uboczu. I ja się lepiej czuję, dziecko pewnie też. We wszystkim należy zachować umiar i rozsądek. Czy mnie denerwują śliniące się pary w miejscu publicznym-tak, czy ja za młodu też się śliniłam-tak, lecz nie w miejscu publicznym. Umiar, i jeszcze raz umiar. A Ty kochana- 3maj się dzielnie, wiesz że w necie można napisać wszystko, a w Polsce niestety mamy tendencję do dowalania komuś.

Anonimowy pisze...

Uważam, że na co dzień widzi sie o wiele bardziej bulwersujące obrazy niż Matka karmiąca Dziecko. Co w tym złego?Nawet jeśli ktoś zobaczy kawałek piersi?Zgorszy sie czy co?Nie przesadzajmy...Moim zdaniem karmiąca Mama to piękny widok. Sama karmiłam trochę bardziej zasłonięta bo tak mi było wygodniej itd Tych Mamuś ktore na Ciebie naskoczyły zwyczajnie nie rozumiem i życzę im więcej tolerancji i spokoju:-P
Ciebie pozdrawiam serdecznie i tak trzymaj!!!

Anonimowy pisze...

jesteś silną babą, to czego wywalana tyle razy z kafeterii, ciągle tam włazisz???????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

Violianka pisze...

No właśnie. To jest zastanawiające. Skoro taka silna to po co włazi... hmmm.... No nie wiem, może ktoś mi pomoże odpowiedzieć na to trafne pytanie :P bo mi sił zabrakło ;)...

Mamusiaidzidziusia pisze...

Fajny eksperyment :) Ja raczej nie ukrywam się z karmieniem :) Do tej pory najbardziej publicznym miejscem był miejski autobus i chyba nie przebiję tego, bo Dzidziusia je już chrupki :)
A co do komentarzy, to nie wiem czy wulgarnych nie umieszczałaś czy ich nie było, ale te przytoczone są niemalże kulturalne. Jak na kafeterię. Napisałam nawet notkę o agresji na forach kobiecych i większość analizowanych komentarzy pochodziła właśnie z kafeterii i właśnie z wątku dotyczącego karmienia w miejscach publicznych. Nie wiedziałam, że to wzbudza aż tyle emocji.

Violianka pisze...

Na kafeterii nie ma właściwie żadnych ograniczeń, każdy może napisać cokolwiek, bez logowania się, bez nicków, jako gość, a nawet wpisując nick kogoś innego (ja swojego nicka Violianka nie zablokowałam i zdarzyło się, że się pode mnie podszywano! nie wspominając już o sytuacjach kiedy jacyś goście się wypowiadali, a ja byłam od razu posądzana o autorstwo ich postów...). Najśmieszniejsze jest to, że ja właściwie nie publikowałam informacji o tej mojej "akcji" z cycaniem, nie podawałam linka do tego posta tylko do posta o konkursie - myślałam, że któraś z dziewczyn będzie chciała skorzystać i za darmo przetestować pieluszkę wielo.... dziewczyny same zaczęły komentować, oczywiście bezlitośnie, mój projekt...Wrzuciłam prawie wszystkie komentarze, nie było wulgaryzmów.

Beatka pisze...

Dołączam się do mam cycających :)

Aneta S. pisze...

Jestem w szoku, że publiczne karmienie wywołuje falę negatywnych komentarzy. A tymbardziej dziwi fakt, że te negatywne opinie pochodzą od kobiet. Przecież większość z nich pewnie sama jest matkami. Skąd ten brak zrozumienia? Może są to kobiety, które karmią swoje dzieci mlekiem modyfikowanym i nie potrafią zrozumieć tego, czym jest karmienie piersią. A czym jest? Dla mnie jedną z najpiękniejszych rzeczy, której doświadczylam w życiu. Oczka synia wpatrzone we mnie, uśmiech na buzi, łapka na cycu- przecież to jest cud:)
Sama nie mam nic przeciwko karmieniu w miejscu publicznym. Nigdy mnie to nie raziło, nawet jak jeszcze daleko było mi do macierzyństwa. Sama też nie mam oporów przeciwko nakarmieniu synka w miejscu publicznym, choć do tej pory zdarzyło mi się tylko raz pod blokiem rodziców, kiedy darł się wniebogłosy, a ja ze wzg. na schody nie moglam z nim sama wejśćna górę i musiałam czekać na mamę. Dziecko jest dzieckiem i ma swoje potrzeby. Czym tu się oburzać? A porownanie karmienia dziecka do zachowania zwierzęcego, które pojawiło się w jednym z komentarzy to już w ogóle zakrawa o kpinę. Dla mnie zawsze matka karmiąca była aseksualna i nigdy nie patrzyłam na to jako na "wywalanie cyca", "świecenie cycami" itd.
Od kiedy mam synka nie czuję też jakiegoś wielkiego wstydu z racji karmienia piersią-wiele razy zdarzyło się, że w domu mieliśmy gości, a pzrecież Mały musial jeść. Mając jeden pokój z kuchnią nie mam wielkiego wyboru- karmię przy gościach. A że koledzy zobaczą mojego cyca? No i cóż wielkiego-nie pierwsza i nie ostatnia pierś, którą obejrzą w swoim życiu. Mój mąż jakoś też nigdy nie ma nic przeciwko temu, że jego kolega obejrzy moje cycki.
Dziwi mnie naprawdę podejście ludzi. Jakoś na panny paradujące w spódniczkach z których wystają pośladki, albo w bluzkach z wylewającym się na zewnątrz biustem nikt nagonki nie robi. A co jeszcze dziwniejsze, że to właśnie kobiety się oburzają na matki karmiące. Mężczyźni zazwyczaj patrzą na to normalnie i nie robią afery. Czasem nie rozumiem naszego społeczeństwa.

Violianka pisze...

Ja też...

Wiesz, mamuśki Lupo (tak sobie je przezywam złośliwie :P) tłumaczą się (wysyłają komentarze, których nie mam śmiałości publikować pod postem...), że nie mają NIC przeciwko publicznemu karmieniu, a jedynie sprzeciwiają się karmieniu w taki sposób jak ja to robię. Czyli ja źle karmię, one dobrze... Ja WYWALAM cyce, moje dziecko to posapujący ssak z zoo, ja mam ociekające sutki mlekiem... Tłumaczą, że byłam nielubiana na forum bo wciskałam im pieluszki wielorazowe, a przecież one świetnie sobie radzą z pamperami, które są super i nie odparzają, nawet w 35C! Tu oczywiście napisałam z przekąsem i proszę tego dosłownie nie traktować!!! Broń Boże! Mamuśki Lupo to kobitki koło 30, młode Polki, które spotykamy codziennie spacerujące z dzieciaczkami. Czego nauczą swoje dzieci? Nie wiem, mam nadzieję, że nie będą tak zamknięte i ograniczone jak rodzicielki...

W ripostach mamuśkowych powtarzał się argument, że ja karmię na pokaz. Że nie chodzi mi o zaspokojenie potrzeb dzidzi, tylko o show! Hmmm. Tak, może nie będę tego komentowała, bo aż mi głupio... a może.. nie jednak nic nie napiszę.

"Show must go on! :P jak mawiali starożytni Rosjanie..."

Kahlan84 pisze...

Ja niby nic przeciw publicznemu karmieniu nie mam, skoro dziecko jest głodne to karmię, ale staram się to robić dyskretnie. Nie zakrywam przesadnie, że ledwie mały może chwycić, bo się tak maskuję, ale też nie widać całej piersi. Jak jest ławka na uboczu to siadam na niej, a nie na środku mola itp. Mi bardziej w karmieniu na dworze przeszkadza wiatr, bo jak mnie raz zawiało, to myślałam, że padnę potem. Wakacje sprzyjają oswojeniu się z tym, bo nie ma często wyboru. Nie pokazuję bardzo piersi, bo wiem, że jednak niektórym to przeszkadza i nie mam na myśli mężczyzn, a młodzież. Ostatnio przypadkiem w rozmowie z kuzynką (gimnazjum) wyszło, że kiedyś widziała jak kobieta przed sklepem stanęła i od tak karmiła i że niby ok, ale "kurcze mogła trochę z boku chociaż się oprzeć a nie przy wózkach" i od razu mi się Twoje zdjęcie przypomniało i nawet się zastanawiałam czy to nie Was widziała ;) Kiedyś byliśmy u znajomych i koleżanka wyjęła pierś nakarmiła i popijała kawę i wiem, że mężowi się głupio zrobiło, bo to normalna czynność, ale patrzysz głupio, bo powiedzą, że się gapisz, nie patrzysz i uciekasz wzrokiem też źle, bo mogą pomyśleć, że Cię to krępuje, pominąć milczeniem może najlepiej, ale mały tak słodko ssie, ogólnie niby wszystko ok, a niezręcznie. Nie wiem czy nie zamotałam, ale mam nadzieję, że wiesz o co mniej więcej mi chodziło. Godzina nie sprzyja logicznym wywodom :) Pozdrawiam wakacyjnie

Anonimowy pisze...

tu naprawdę nie chodzi o sam fakt karmienia piersią, tylko ogólnie twoją wredną naturę i wciskanie ludziom kitu, pieluszki wielorazowe są lepsze niż pampersy z folii, ale już kiszenie niemowlaka po kilkanaście godzin w samochodzie w upał w trakcie wyjazdów na trasę to nie jest kiszenie i jest zdrowe? Albo wkładanie dziecka do kosza na bieliznę żeby sobie krzywdę zrobiło. Hipokrytka. Trzeba trochę krytyczniej spojrzeć na własne wady a dopiero potem wytykać je innym. Tyle ile z twojej strony na kafetrii padło kąśliwych komentarzy to już nie liczę ale cóż Panno idealna lepeij robić z siebie ofiarę pod pretekstem karmienia piersią:)

Unknown pisze...

Dziecko głodne to nie miałabym serca mu nie dać piersi , jak mus to mus. Dziecko dla mnie jest najważniejsze i nie wstydzę się wyjąc cycy bo to nie żaden wstyd . Czasem fakt zasłonie się delikatnie lub pójdę w ustronne miejsce bo dziecko spokoju potrzebuje :)

Violianka pisze...

Kobieto! co ty o tej porze w necie robisz.... ach te matki blogerki wyrodne :P ;) (żarcik, żeby nie było żem wredna sucz* "cycat z kafeterii")

Matka Kwiatka pisze...

Z ogromna przykrocią przeczytałam zamieszczone przez ciebie komentarze. nie dziwią mnie one az tak bardzo,to fakt. za kazdym razem, gdy czytam cos takiego, ciesze sie, ze jestem tu, gdzie jestem. gdzie wiekszosc matek karmi pierią do ok. roku, potem coraz rzadziej, ale nadal nikt nie robi min i nie komentuje. niedawno bylam z przyjaciolka w kawiarni, karmila publicznie swego dwuletniego synka. kelnerka i ludzie w knajpce usmiechali sie do niej i do dziecka - duzego przeciez chłopca. ale traktowali to dokładnie tak samo, jakby karmiła noworodka. z radoscią, że dziecko jest szczesliwe.

nie wiem, kto z tych osob, ktore sie tak ochoczo i obrazliwie wypowiadaly lubi jesc w kiblu albo ze szmatą na twarzy. ide o zakład, że zadna.

z hipotezą się co prawda nie zgadzam, ja uwazam, ze spoleczenstwo opowiada sie przeciw karmieniu naturalnemu, bo piers mleczna jest aseksualna, a z drugiej strony jednak kojarzy się z wszechobecnym seksem. z tymi wszystkimi reklamami, gdzie do kazdej zupki w proszku, komputera i kremu dodawana jest dziewczyna z biustem. to nie razi. ale juz dziecko przy piersi - jak najbardziej. z kazdego kiosku widac setki sutów, a nagle wszyscy stają się niezwykle swietoszkowaci, kiedy byc moze przez ułamek sekundy zobacza ludzką brodawkę.

pozdrawiam - długodystansowo karmiąca dziwaczka :)