Wiedziałam, że przyjdzie taki dzień kiedy znów poczuję chęć podzielenia się z Wami swoimi wspomnieniami, przemyśleniami, doświadczeniami. Oto on. Tak wiele mam do przekazania, że nie wiem od czego zacząć. Nazbierało się... ale zacznijmy od najważniejszego! Zapraszam do nowego posta.
Tą najważniejszą wiadomością dzielę się z Wami będąc już w 30 tygodniu ciąży. Tym razem czas płynie wyjątkowo szybko, właściwie nie wiem kiedy minęły te wszystkie poprzednie tygodnie. Przyznam się, że nawet zdjęć brzuszkowych nie mam. Nawet jednego.
Zaczęło się jakoś w czerwcu. Wtedy dowiedzieliśmy się już na 100% co i jak. I że to nie choroba mnie męczy, ale ten mały gostek pod sercem daje o sobie znać. Tak tak.... ja się już powoli z życiem żegnałam, myśląc, że toczy mnie jakieś cholerstwo. A tu taka "niespodzianka" ;)!
Pierwsze tygodnie były ciężkie, czułam się bardzo źle, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Biłam się z myślami będąc nieświadoma prawdziwej przyczyny mojego gorszego samopoczucia. Akurat przyszło przedwiośnie ze swoimi pogodowymi atrakcjami, co mnie, jako meteopatce, reagującej kiepsko na niskie ciśnienie, wiatr i deszcz nie pomagało w wyjściu z zimowego marazmu i nastrojowych dołów. Wszystko zmieniło się kiedy zobaczyłam te dwie, niebieskie kreseczki.
Rozpoczął się czas oczekiwania i ładowania pozytywnymi emocjami, których szukałam gdzie się tylko dało. A najważniejsze, że znalazłam tę potrzebną energię tam, gdzie zamierzałam ją znaleźć. Natura i kontakt z przyrodą, muzyka i dobre towarzystwo, pyszne jedzenie i codzienna porcja przytulasków. Tyle wystarczy, żeby przeżyty czas nie nazwać straconym.
Wielkie zmiany personalne w naszym zespole: Jacek (perkusja) i Ola (wiolonczela, wokal). Z nimi teraz gra nam się najlepiej! Orkiestra św. Mikołaja wydała swój kolejny, 13-ty album zatytułowany "Mody i kody". Z programem z tej płyty zjeździliśmy festiwale i festyny jak Polska długa i szeroka.
Koniec czerwca. Noc Sobótkowa na lubelskim Moście Kultury - wydarzenie, dzięki któremu poczułam, że oto przyszło długowyczekiwane Lato i zostaje z nami na dłużej. Nastrojową atmosferę, którą zawdzięczaliśmy radosnej publiczności i oprawie kwiatowej, autorstwa Agnieszki i jej córeczki Mani świetnie uchwycił Adam na zdjęciach. Wrzucam tutaj tylko parę, po resztę zapraszam tutaj.
Początek lipca. Zamek w Janowcu. Długo się zbieraliśmy i w końcu zajechaliśmy późno, już po zamknięciu. Pierwszy raz jeśli dobrze pamiętam przeprawiałam się promem przez Wisłę. Koszt niewielki, a jaka frajda dla malucha! Na miejscu spacerek i obowiązkowa wizyta na zamku. Dostępny do zwiedzania był tylko dziedziniec i krużganki - wystarczyło, by zapamiętać ten wyjazd jako udany. Tych kilka fotek na pamiątkę.
Początek lipca. Gorajec. Jeden z wielu wyjazdów koncertowych w tym sezonie letnim. Jeden z nielicznych naprawdę godnych zapamiętania i opowiadania. Festiwal Folkowisko w Gorajcu (tutaj więcej info) to miejsce o niezwykłej historii, to czas kiedy do zapomnianej wioski zjeżdża się cały świat. To świat, który stworzyli ludzie pełni miłości, radości i marzeń o szczęśliwym życiu. Za rok kolejna edycja festiwalu. Festiwal jest przyjazny rodzinom i dzieciom, zwierzętom i weganom, zmotoryzowanym i piechurom. Podczas wydarzenia odbywają się koncerty, warsztaty, wykłady i spotkania, plenery, rajdy piesze i rowerowe.
Cerkiew w Gorajcu. Niezwykły obiekt, który udało nam się zwiedzić na 5 minut przed odjazdem w dalszą drogę. Wizytę polecam TYLKO z przewodnikiem.
Lipiec. Kolonia Karczak (okolice Biebrzańskiego Parku Narodowego). Jechaliśmy tam bardzo długo z Bieszczad. Jechaliśmy w zupełnej nieświadomości dokąd - dokładny adres otrzymaliśmy dopiero na 10 km od celu. Nie był to chyba świadomy zabieg organizatorów, choć w sumie to pewności nie mam.
Jechaliśmy także w zupełnej nieświadomości miejsca i ludzi, których będzie nam dane poznać. Nawet nie wyobrażaliśmy sobie tej ilości pozytywnej energii, którą otrzymamy zupełnie za free. Niezwykła to była podróż, miejsce i czas. Zupełnie magiczny i niezapomniany. Jeśli będziecie w tych okolicach koniecznie zajedźcie, doświadczenie warte każdego wysiłku. Więcej o Karczaku tutaj.
Film z 2014 roku.
Festiwal stworzony dla przyjaciół, z roku na rok zwiększa swój zasięg i ilość uczestników. Mam nadzieję, że nie straci klimatu i że jeszcze kiedyś będzie mi dane zagrać koncert dla tej niezwykłej publiki.
Bajo!
Na drugą część Wspominki zapraszam w kolejnym poście tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz