....im dłużej czytam fora i różne artykuły o tym jak przebiega poród od tej strony personalnej, technicznej i finansowej tym bardziej nie wiem czego mogę się spodziewać... chodzi mi o to, że czuję się coraz bardziej zagubiona w tym gąszczu informacji.
A oto obraz mojej PANIKI w treści poniżej:
- szkoła rodzenia, tak, bo fajna atmosfera, bo ćwiczenia i nie, bo drogo, może w końcu okaże się że jednak będzie cc i wtedy szkoda czasu i zachodu było, a wydatków i tak sporo, więc może lepiej zostawić dla maluszka, a ja sobie jakoś poradzę? - Ale ja nie chcę cc! - a koleżanki straszą, że nie dam rady naturalnie, a wtedy jakie znieczulenie przy cc? - wszyscy odradzają narkozę, wiadomo chodzi o pierwszy kontakt z dzieciowiną, żeby BYŁ, a nie jakieś majaki senne przez mgłę... - Ale czy w szpitalu który wybrałam mogę sobie wybrać znieczulenie inne, no właśnie, ale jakie? - Skąd mam wiedzieć to wszystko o czym piszą dziewczyny, które już mają to doświadczenie za sobą? w szkole rodzenia o tym mówią? - co to znaczy opłacona położna?to ja mam komuś płacić? a nie że na NFZ? skąd mam wziąć numer? ile to kosztuje? a jak nie zapłacę to co? potną mnie, dzieciuli nie wyjmą czy jak? - lekarz, chodzę do tego, który pracuje w wybranym szpitalu na poród - i co to mi daje? chyba nic, skoro i tak położna rządzi, a ja jej nie znam....ale może lekarz zna i zadzwoni jakby co, powie, żeby zadbała... no szok!! - wolę już chyba rodzić w domu - całe wieki kobity rodziły, to o co chodzi? o kasę za zabiegi itp? - czytam w necie, że "W Lublinie nie ma takiej możliwości, brak położnych, które odbierałyby porody w domach ciężarnych.."cóż, przecież głową muru nie przebiję!
- mój M mnie pociesza, "Pomogę Ci Skarbie.." biedny, nie wie chyba co mówi, co on mi może pomóc? swoje już zrobił, a teraz sama z tym wszystkim jestem na głowie, przeć za mnie będzie? co za rękę potrzyma? i co mi to da? "Po też ci pomogę, będę cały dzień w szpitalu przy tobie siedział, nie martw się" - przecież go wygonią! a ja nie mam pojęcia co z berbeciem robić, jak i kiedy? położna ma mi ponoć wszystko wyjaśnić na miejscu, już po... - a z drugiej strony, jak czytam "Położna była złośliwa, że chodziłam do konkurencyjnej szkoły rodzenia, specjalnie, złośliwie...." ludzie! no nie chce mi się wierzyć, że kobitka, która przyjmuje ileśtam porodów tygodniowo, zaprząta sobie głowę takimi rzeczami... trochę więcej wiary w ludzi! I trochę Nadziei!
- Podsumowując - od czasu do czasu dostaję tego ataku myśli, wątpliwości, pytań, które pozostają bez odpowiedzi... i wracam zawsze do "normy" myśląc "Bozia mi pomoże, wszystko w rękach Pana" i od razu mi lepiej....
|