Tym razem jest zupełnie inaczej
- i to już od samego początku. Przede wszystkim potwierdzam, że to wszystko prawda o tej "ciążowo - rodzicielskiej" amnezji, serio. Zapraszam na post >>>
Kiedy próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek z pierwszej ciąży, to do głowy wpadały mi same raczej przyjemne obrazy. Dopiero z czasem, jak niektóre wrażenia, odczucia zaczęły się powtarzać zauważyłam, że ja to chyba skądś już znam. Natura okazała się mocno przewidująca, stosuje swoisty mechanizm zabezpieczający w postaci wyciszenia negatywnych wspomnień, emocji, doświadczeń, żeby kobieta nie pamiętała tego wszystkiego, co było dla niej uciążliwe, a tym samym godziła się na kolejne dziecko. Oczywiście są sytuacje (najczęściej związane z samym rozwiązaniem) traumatyczne, które odciskują swoje piętno i żadne hormony czy inne mechanizmy organizmu nic tu nie zmienią, kobieta będzie do końca życia negatywnie nastawiona, ale są to raczej rzadkie przypadki - przynajmniej w moim otoczeniu.
I trymestr i badania prenatalne
Pierwsze tygodnie upłynęły w kompletnej niewiedzy, nieświadomości. Byłam bardzo daleka od myśli, że to TO. Był to trudny czas, na myśl o którym jeżą się włoski na karku... co tu kryć - myślałam, że umieram. Zauważyłam na przełomie kwietnia i maja pogorszenie samopoczucia, było mi źle, odczuwałam ciągłe zmęczenie, senność, depresję... emocjonalna kolejka górska - dosłownie. Dopiero kiedy zaczęły się poranne nudności, a okres się nie pojawiał któryś tam tydzień z kolei zaczęłam podejrzewać, żę coś tu się kurka wyrabia.... i miałam rację.
Test zrobiłam w domu, a lekarz zwykłym badaniem ginekologicznym potwierdził. Odczułam wielką ulgę, bo zrozumiałam, że to całe zamieszanie z moim zdrowiem to "tylko" pierwszy trymestr - 9 tydzień za nami i witamy w drugim dniu 10-tego. W tamtym czasie jeszcze nie umościłam się w swojej nowej roli. Wiedziałam, że jest za wcześnie i mogło być różnie.. Dopiero pierwsze usg uspokoiło mnie i mojego M.
Zostałam objęta programem NFZ dla matek 35+ i otrzymałam skierowanie na bezpłatne badania prenatalne, na które kierowane są standardowo kobiety w ciąży mające 35 lub więcej lat. Zgłosiłam się do przychodni na ul. Staszica w Lublinie - mam zaufanie do lekarzy tam pracujących, są to osoby pracujące także w szpitalu klinicznym SPSK nr 1. W ramach programu lekarz przeprowadza dokładny wywiad - pytania dotyczą ogólnie zdrowia, przebytych chorób, ilości ciąż i porodów, przyjmowanych leków, występujących nałogów, alergii oraz różnych przypadków chorobowych i okołociążowych w najbliższej rodzinie. Została pobrana krew do badań Beta-hCG oraz PAPP-A oraz przeprowadzono badanie ultrasonograficzne. Pierwsze usg, wykonuje się między 11, a 13+6 tyg., ja miałam robione w 11+6 tyg. Otrzymałam wydruk z aparatury wraz z bogatym opisem stanu i wymiarów płodu. Kolejne badanie usg przeprowadza się między 19, a 20 tygodniem (tak zwane "połówkowe"). Po pierwszej turze badań musiałam czekać tydzień na dokładne wyniki - zgłosiłam się po tym czasie i otrzymałam dwustronicowy wydruk, opisujący mój stan zdrowia, stan płodu na podstawie przeprowadzonych badań oraz szacowane ryzyko wystąpienia ewentualnych komplikacji czy wad wrodzonych. Otrzymałam także dalsze zalecenia.
Na szczęście wszystkie wyniki wskazywały na brak podwyższonego ryzyka wystąpienia jakichkolwiek zaburzeń, a jedynym zaleceniem było dalsze monitorowanie przebiegu ciąży przez mojego lek.prowadzącego, którym i tym razem jest dr n.med. Dariusz Swatowski (polecam facebook Pana doktora).
II i III trymestr
Kolejne tygodnie zlewały się w miesiące i tak dobrnęliśmy szczęśliwie do terminu. O wakacjach, które wypadły właśnie w tym pięknym czasie pisałam tutaj i tutaj. Nie odczuwałam żadnych dolegliwości, nie musiałam przyjmować żadnych leków, czułam się świetnie. Choć kilka razy po jakimś większym wysiłku dopadły mnie dziwne bóle w okolicach żołądka, w górnych partiach jamy brzusznej połączone z mega nudnościami. Jedyne na co narzekam do dziś to bóle w okolicach krzyża - któż ich w naszych czasach nie odczuwa?
Zwykłe niedogodności związane z tym niezwykłym stanem były dla mnie bardziej uciążliwe i są nadal - ograniczenie możliwości ruchu (schylanie, podskoki), obrzęki (od tygodnia nogi puchną mi jak banie, od kilku tygodni odczuwam to w dłoniach - szczególnie w palcach), twardnienie brzucha i kłucie w boku, pod żebrem lub w kroku.
A dziś mamy już 38 tydzień i wchodzimy w gorący czas oczekiwania na grande finale! Jestem totalnie nieprzygotowana, dom w ruinie i bałaganie, nie mam nawet jednej pieluszki newborn - stos prania czeka na prasowanie, drugi stos na ułożenie na miejsce, kołyska goła, pościel się suszy.
W kolejnych postach....
Domowe plany porodowe
Jeśli zdążę napiszę jeszcze przed porodem - powinnam dać radę! :D
Trzylatka w domu, a kolejne dziecko
Jak na wieść o rodzeństwie zareagowała nasza Córa, w jaki sposób przygotowujemy ją na przyjście braciszka na świat? Bajo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz