25.05.2013

Na Oddziale Położniczym



Pierwsze dwa dni z Hanią spędzone na korytarzu.
Dzień na oddziale położniczym rozpoczyna się o 6:00. Wtedy to położne/pielęgniarki roznoszą paniom termometry oraz "specjalne" nakładki foliowe na końcówkę w celach higienicznych. Dzieciaczkom temperaturę mierzy się wkładając końcówkę w folijce pod paszkę. (W domu mierzę już wkładając końcówkę do buzi maleństwa, zachowując ostrożność, żeby nie włożyć za głęboko lub coś.) Po jakimś czasie położne wracają i pytają się o wyniki pomiaru. Pierwsze wyniki zaniepokoiły mnie, bo Hania miała powyżej 37 stopni. Uspokoiła mnie pediatra, mówiąc, że maluszki nie mają jeszcze ustalonej temperatury 36,6 i przez pierwsze tygodnie ich ciepłota zależy głównie od temperatury otoczenia i tego jak grubo są ubrane. 






23.05.2013

Tak urodziłam Hanię


Zgodnie z planem we czwartek rano trafiłam na oddział patologii ciąży do szpitala na Staszica. W piątek około 13 założono mi cewnik Foleya. Wbrew temu co pisują w necie o tej metodzie, wcale nie było to takie nieprzyjemne. No poza incydentem z lekarzem, który nie radził sobie z założeniem wziernika.... koszmar, ale uratowała mnie lekarka, dr Stupak sprawnie założyła i napełniła cewnik. W momencie napełniania balonika solą fizjologiczną nie bolało, nie jakoś kłująco czy szarpiąco, czułam raczej delikatne pobolewanie, takie „nycie” jak na okres. Przez dwie godziny po założeniu odczuwałam skurcze, leżałam na swoim łóżku, byłam podłączona do ktg i odpoczywałam sobie. Po tym czasie wszystko ucichło i troszkę straciłam wiarę, że obejdzie się bez kolejnych ingerencji. Najbardziej przerażała mnie wizja zastrzyku z oxytocyny.

Balonik nie był dla mnie uciążliwy. Może troszkę dziwnie się czułam mając coś wiszącego pomiędzy nogami, ale kiedy nałożyłam sobie getry i przycisnęłam rureczki do uda to nawet nie czułam, że coś tam mam. Już nie pamiętam dokładnie, ale cewnik Foleya składa się z długiej rurki, która ma rozgałęzienie i jakiś malutki kranik (nie wiem po co to było), elementem, który umieszcza się w pochwie jest nasadzony na tę rurkę mały balonik. Baloniki są różnej wielkości, lekarz dobiera odpowiedni rozmiar indywidualnie dla każdej pacjentki. Po wprowadzeniu pustego balonika jest on napełniany solą fizjologiczną.



Według zapewnień pani profesor Kwaśniewskiej, która zleciła indukcję tą metodą,  balonik miał pozostać w środku do 24 godzin, chyba, że zadziała, spowoduje większe rozwarcie i rozpoczęcie regularnych skurczów i wypadnie wcześniej. Tak się też stało.

Zaczęło się w sobotę koło 5 rano. Obudził mnie ból brzucha jak na okres. Zgodnie z tym, co radziła Agata na szkole rodzenia i książka pani Chołuj, zmusiłam się do spania i jakoś do 6 w takim pół śnie przeczekałam te pierwsze oznaki porodu. Wstałam dopiero po tym jak położna przyniosła do sali termometry, żebyśmy sobie zmierzyły temperaturę. Ubrałam się i wyszłam przed budynek. Było żeśkie powietrze, ptaki śpiewały, słychać było jak się powoli rozkręca ruch na ulicach, w oddali budziło się miasto. Stanęłam na przeciw słońca i chłonęłam promienie całą sobą. Myślałam o Bogu i wyobrażałam sobie, że przez to słońce świecące na moją twarz i brzuszek dostaję ogromną dawkę energii, i że ta energia, Boska!, pomoże mi przetrwać cały poród. Uwierzyłam w to i krótko się pomodliłam o powodzenie, zdrowie dla maluszki i żeby gładko poszło ;) . Kiedy czułam, że zbliża się skurcz, a pojawiały się coraz silniejsze i częstsze, zmuszałam się do energicznego marszu. Najlepiej szło się pod górę. Dziedziniec szpitalny ma bardzo zróżnicowane poziomy i wykorzystałam te pagórki i różne schodki w swoim „rozchadzaniu” skurczów...

Oddział Patologii Ciąży

Po kilkunastu skurczach występujących co parę minut poczułam potrzebę i poszłam do toalety, gdzie cewnik Foleya wypadł ostatecznie. Oddałam go położnej, która spytała czy czuję skurcze i jakie. Odpowiedziałam jakoś tak wymijająco, że w sumie nie wiem, jakie, że czuję progres, ale jeszcze to chyba nie to.... Nie chciałam, żebym za wcześnie wpadła w tę całą machinę lekarsko-położniczą. Udałam, że to jeszcze nie takie zaawansowane i uciekłam do łazienki trochę się odświeżyć. Pomału zaczęłam się pakować. Było to trudne, bo coraz częściej pojawiały się skurcze. W momencie kiedy nachodziła ta fala musiałam oprzeć się o coś, o łóżko, albo barierkę na korytarzu. Pochylałam się delikatnie w szerszym rozkroku i bujałam biodrami na boki. Najbardziej sexy ruchy jakie mogłam w tamtym momencie wykonać. Nakręcałam się. Przed 8:00 dałam znać mojemu M, że to już to i niech się zbiera do mnie. Kiedy zaczęto rozwozić śniadanie położna zauważyła, że ze mną się coś dzieje i zaprowadziła na badanie. Potem jeszcze raz zbadała mnie pani doktor Stupak i potwierdziła, że jest rozwarcie na 3,5 palca. Szybka decyzja i przejście na porodówkę. Pomogła zebrać mi moje rzeczy i zanieść do windy. W międzyczasie napisałam M smsa, że idę rodzić na górę i że Hani się śpieszy na świat. Zdążył! Spotkaliśmy się przy windzie na górze. 

Oddział Patologii Ciąży

Byłam jakby w transie i czułam skurcze praktycznie co minutę, trwające do 30 sekund. Zaprowadzili mnie pod salę porodową, gdzie odpowiedziałam na jakieś standardowe pytania, przekazałam swój plan porodu. Nikt go ze mną nie omawiał, nie było czasu. Przygotowano tylko poduszkę i fotel - łóżko porodowe dla mnie. W głębi sali, za parawanem dojrzałam klęczącą kobietę w trakcie rodzenia. Było cicho i spokojnie. Panie położne uśmiechnięte i zaangażowane.

Dostałam szpitalną koszulkę do rodzenia i zaproponowano mi ktg. Zastrzegłam, że nie chcę się kłaść do badania i dostałam piłkę. Bujałam się na niej podczas skurczu i między nimi. M trzymał mnie za rękę i masował krzyż. Położna zaproponowała żebym coś zjadła jeśli mamy, to doda mi sił i będę miałą energię, żeby rodzić. Miałam batoniki. Mogłam także pić. Badanie przebiegało prawidłowo, nie było spadków tętna dziecka.

Wygoniły mnie pod prysznic, jak wróciłam, po 25 min miałam prawie 10cm! Parte zaczęły się jakoś przed 11:00. Podczas całego porodu zmieniałam pozycje wiele razy - klęczałam przy łóżku, na łóżku, z piłką pod brzuchem bujałam się na łóżku, z opartym kolanem na łóżku stałam... Położne proponowały mi różne pozycje, które ja sprawdzałam i jeśli było ok, pozostawałam w nich na dłużej. Spacerowałam naokoło łóżka i położnych, które nie mogły przestać się uśmiechać i komentować jaka to ja jestem dzielna i że takie porody to się do gazet nadają, że tak też można! Gratulowały mojemu M takiego przebiegu i tego, że wszystko gładko zmierza ku końcowi.


Po około 2 godzinach, w pozycji na boku, nastąpił finał. Na ten moment wybrałam pozycję spontanicznie, czyli na kolanach wsparta ramionami i brzuchem na postawionym w pion oparciu łóżka. Było duże prawdopodobieństwo, że w tej pozycji pęknie krocze. Dlatego położne zaproponowały mi zmianę pozycji i uprzedziły, że konieczne może okazać się nacięcie krocza. Tak się też stało i czułam dokładnie w którym momencie to nastąpiło... ale taka już uroda mojej bardzo wrażliwej skóry. Pamiętam, że wtedy więcej osób pojawiło się wkoło nas i że doktor Stupak trzymała mnie za uniesioną w górze prawą stopę...

Hania urodziła się o 12:45. ♡ Wychodziła razem z pęcherzem. Został przecięty i w tym momencie wypłynęła ona, z rączką do góry, „salutując” i w dodatku z koralami z pępowiny na szyjce. Była słodka! Taka cieplutka i wilgotna. Od razu dostałam ją na brzuch. Przykryto ją czymś i niestety musieli ją zabrać, bo zaczęła się krztusić śluzem. Po paru minutach, po zważeniu i mierzeniu miałam ją znowu na piersiach. Podpełzła do cycka i zaczęła ssać. Zostaliśmy we trójkę podczas zszywania i potem na leżance obok łóżka porodowego.

10/10 Apgar, waga 3110 g, długość 53 cm, główka 35 cm

Gdyby mojego M zabrakło podczas porodu byłoby zupełnie inaczej. Nie wiem, czy miałabym tyle siły, żeby przejść przez to wszystko tak gładko. Czułam wielkie wsparcie z jego strony. Ulgę sprawiały masaże i głaskanie po plecach. Łatwiej znosiłam silne skrurcze mogąc ściskać jego dłoń, a nawet całe ramię. Przytulaliśmy się do siebie w tych krótkich chwilach wytchnienia. Mówił mi do ucha - że kocha, że jestem super, że ślicznie wyglądam...


14.05.2013

Mamy Cię! 5 dni po terminie...

Ot, taki psikusik na koniec tych ostatnich 9 miesięcy spokoju i książkowych wyników! 



A masz! Co, myślałaś sobie, że wszystko tak gładko pójdzie? Boś się wyuczyła na szkole rodzenia i książkę przeczytała?? Nie ma tak łatwo! A pomartw się teraz trochę, powyrzucaj sobie, żeś leń i spacerów nie odbywałaś regularnych!



W sumie samo badanie - odczyt z KTG nie jest jakimś trudnym przeżyciem. Oczywiście w chwili, gdy nie ma skurczów porodowych! Po prostu, przyczepiają za pomocą elastycznych taśm dwie słuchawki, w kształcie krążków do brzusia. Te słuchawki kabelkami połączone są z urządzeniem odczytującym i zapisującym częstotliwość ewentualnych skurczów macicy (dolny wykres) i tętno dziecka (wyższy wykres). Moje pierwsze badanie trwało około 30 minut i dodatkowo miałam w dłoni pilota z guziczkiem, który naciskałam, kiedy czułam ruchy małej. Ułożyłam się jakoś niefortunnie na leżance i pod koniec trochę bolał mnie kręgosłup. Odczyt prawidłowy - reaktywny. Zero skurczów (max.12%).

Drugie badanie w niedzielę na Izbie było super, ale to z uwagi na to, że towarzyszył mi mój M. Pani doktor poleciła mnie podkarmić i wysłała go po batoniki, które bez wyrzutów sumienia (plusy!!!) zjadłam dla poprawy jakości odczytu. Leżałam dość długo, bo prawie godzinę. Najpierw na lewym, potem na prawym boku.. Potem szybkie badanie przez panią doktor na fotelu, wypisanie karty informacyjnej o przyczynie wizyty na IP i wyniku badania. 

Korytarz w poradni na Staszica 14 a. Gabinet z KTG po prawej, gabinet z "samolotem" po lewej. 

  

Dzisiaj miałam kolejne, trzecie badanie. Po wejściu do gabinetu zaskoczył mnie tłum - akurat trafiłam na praktyki studenckie. Dziewczyny z położnictwa bardzo sympatyczne - ich rozmowy sprawiły, że leżenie nie było tak męczące i nudne - choć miałam wrażenie, że słuchawki przymocowały zbyt luźno do skóry, przez co nie było tak dobrze słychać tętna. Nie przysunęły do mnie tego urządzenia i nawet nie mogłam sobie obserwować wyświetlacza z cyferkami.  

Ten dzisiejszy zapis okazał się ostatnim... niestety nie z powodu zbliżającego się porodu (zero skurczów, zero postępu). Zgodnie z procedurami (wiem, okropnie to brzmi, ale przecież nic na to nie poradzę...) za kolejne dwa dni (czyli we czwartek) już powinnam zostać poddana hospitalizacji. Doktor zarezerwował dla mnie miejsce na oddziale patologii ciąży w szpitalu na Staszica, gdzie mam się stawić o 8:30 rano. Oczywiście, jeśli do tego czasu samo nie ruszy, naturalnie...





Dotarło to wszystko do mnie w samochodzie. Jak już siedziałam w spokoju po badaniu. Na chwilę się rozkleiłam.. Niby jeszcze się nic złego nie dzieje, bo moja sytuacja ciągle należy do normy, ale miało być inaczej przecież! Wiem, że nie powinnam zastanawiać się "co będzie, jeśli" i takie tam. Moje zdenerwowanie i zamartwianie się nie pomaga teraz nikomu. 

Mój biedny M też martwi się moim stanem psychicznym. Nie mogę udawać, smutno mi, boję się, nie wiem co robić, bo chyba skończyły się pomysły i możliwości. Umyłam okna, wyszorowałam podłogę, uprałam dywan, kupiłam nawet wielką, różową piłkę, na której wczorajszy wieczór przeskakałam... co więcej mogę zrobić? Mama się śmieje, że chyba nigdy tak czysto w domu nie miałam... plusy!!!

Czekam.




9.05.2013

Mamy termin


Tak, to już dziś. Ale nic się nie dzieje, cisza i spokój. Upał prawie jak w środku lata - 26 stopni! Nogi mam jak baniaki. Powoli mnie ten stan zaczyna męczyć, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Miałam cichą nadzieję, że po wczorajszym 1,5 - godzinnym spacerze coś drgnie. No cóż...

7.05.2013

Jak nam mija czas?

Książki:
"Urodzić razem i naturalnie" - I. Chołuj
"Będziemy rodzicami" - Jones & Jones



 Ostatnie zakupy dla dzidzi to książeczki obrazkowe A. Owsińskiego, Kolory i Zwierzęta
(Allegro 7 zł/ szt.). Książeczki są bardzo kolorowe, wykonane z grubej tekturki.



Poniżej kilka regularnie przeglądanych przeze mnie miejsc w internecie i najnowsze odkrycie - blog Love Taza - polecam!  http://lovetaza.com/


Blogi i fora:
http://www.blaszanykogucik.pl/2013/05/dzien-bez-komputera-na-blogu.html#more
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5123542&start=2640
http://kahlan84.blogspot.com/2013/05/porod.html#more
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=623659&page=30

Magazyny on-line -
"Pregnancy & Newborn Magazine":
http://mydigimag.rrd.com/publication?i=153427
"Mamo to ja":

http://static.pomocni.com/MTJ_5.pdf

Kanały na youtube:
http://www.youtube.com/user/stylizacje2
http://www.youtube.com/user/ObbsAndLala
http://www.youtube.com/user/nieesia25



4.05.2013

Notatki ze Szkoły Rodzenia


Dzisiejszy post umieszczam głównie dla siebie, w ramach przypomnienia i utrwalenia tego wszystkiego o czym dowiedziałam się na zajęciach - są to moje notatki ze szkoły rodzenia. Sporządzałam je czasem w zawrotnym tempie, podczas wykładów położnej, część notowałam hasłowo i musiałam teraz odszyfrowywać - mogą być pewne niedopowiedzenia, błędy a nawet jakieś bzdury... cóż. Tym bardziej czekam na jakieś wartościowe komentarze. A i może komuś przydadzą się te informacje. Kursywą dodałam własne komentarze. Mogą pojawić się w trakcie, bo ciągle przeglądam tego posta i coś mi do głowy wpada... ;)

Lista rzeczy potrzebnych do szpitala na Staszica:



Dokumenty - karta ciąży, dowód osobisty, wynik grupy krwi oryginalny, wynik wymazu z pochwy. 



Ubrania dla mamy:
-  DO PORODU: klapki pod prysznic, ręcznik 1 mały, woda do picia, przegryzki, tens, oliwka do masażu, telefon, aparat fotograficzny, wszystko spakować do małej torebki,
- PO PORODZIE: koszula nocna x2 - najlepiej do porodu korzystać ze szpitalnej, jednorazowa bielizna siateczkowa, szlafrok cienki,  ręcznik 1 większy, stanik do karmienia



Kosmetyki i przybory dla mamy:


-       saszetki tantum rosa i najlepiej mały spray do spryskiwania krocza

-       szare mydło lub biały jeleń w płynie, szczoteczka, pasta, krem nawilżający, grzebień, gumka do włosów

-       wkłady poporodowe Bella - w szpitalu dostaniemy ligninę, która najlepiej chłonie w pierwszych dniach po porodzie

-       podpaski zwykłe na 3 dobę pobytu w szpitalu
-       ręczniki papierowe (kuchenne) i papier toaletowy
-       kubek i sztućce



Rzeczy dla dziecka:


-       chusteczki nawilżane do pupy

-       pieluszki

-       rożek

-       Bepanthen niebieski krem na pupę

-       ubranka na wyjście ze szpitala



Przed porodem:


-       jeśli przed terminem porodu (ok. 36 tc) skurcze wystąpią:

a)     w dzień należy wejść pod prysznic, polewać ciepłą wodą brzuch od 30 minut do 1 godziny, następnie należy coś zjeść i położyć się do łóżka na 1 godzinę.

b)     w nocy należy wejść pod prysznic, polewać ciepłą wodą brzuch od 30 minut do 1 godziny, potem trzeba na 1 godzinę udać się na spacer.

-       pochwa to mięsień, który można odpowiednio przygotować do porodu, poprzez:

a)     ćwiczenie mięśni Kegla,

b)     ćwiczenie mięśni dna macicy,

c)     masaże krocza oliwą z oliwek (od 30 tc),

d)     picie naparu z liści malin (od 36 tc 1/2- 1 l wrzątku zalewa się 6 łyżek liści i pije ciepłe),

e)     aplikację wiesiołka (od 38 tc aplikuje się rano i wieczorem po 2 kapsułki lub tylko wieczorem 3 kapsułki dopochwowo);

-       od 38 tc należy chodzić na szybkie spacery, żywym krokiem,

-       DALSZE objawy porodu występują na 3 - 1,5 tygodnia przed porodem: skurcze przepowiadające, syndrom wicia gniazda, obniżenie - opad brzucha,

-       BLIŻSZE objawy porodu występują na kilka, kilkanaście godzin przed akcją: odejście wód płodowych (sprzyja temu pełnia księżyca oraz nagłe, znaczące zmiany ciśnienia atmosferycznego), biegunka, wymioty, dreszcze, czynność skurczowa regularna;

-       Kiedy odejdą wody czyste - można pozostawać w domu max.do 6 godzin, a następnie udać się na IP;

-       Kiedy odejdą wody zielone, trzeba niezwłocznie udać się do szpitala.

Ciąża trwa 42 tygodnie. Na 8 dobę po terminie wywołuje się (indukuje) poród: np. metodą cewnikową (balonik do szyjki macicy, do 24 godzin pozostaje w środku), zastrzyk z oksytocyny.



Kolejność zdarzeń w szpitalu:



Przed wyjściem do szpitala na IP trzeba się najeść! Akcja porodowa może się zatrzymać z powodu głodu. Mieć ze sobą cukierki - landrynki lub czekoladę jeśli nic w domu nie zjemy.



Z Izby Przyjęć nie mogą odesłać kiedy odejdą wody, kiedy nie ma bakterii w wymazie z pochwy, kiedy jest duże rozwarcie (np. na 4 palce = 8 cm).



Na IP pielęgniarka lub położona ma obowiązek zbadać tętno moje i dziecka.



Na IP wypełniane są dokumenty na przyjęcie - karta pacjentki oraz inne dokumenty. Przeprowadzany jest wywiad z rodzącą, lepiej mieć przygotowane wszystkie badania, wiedzieć kiedy (który tydzień) i jakie leki w czasie ciąży były przyjmowane. Zabrać dane przychodni do której zamierzamy chodzić z dzieckiem - adres i telefon.



Na IP poprosić o lewatywę (lewatywa przyśpiesza i ułatwia akcję porodową, zapobiegnie mimowolnemu oddawaniu stolca podczas parcia) oraz przekazać żel lubrykant lub parafinę, położna użyje jej w odpowiednim momencie porodu. Ubieramy się tam w koszulkę do rodzenia i przechodzimy na oddział - mąż zabiera torby, rodząca z małą torbą do porodu idzie.



FAZA I



-       zaczyna się w momencie wystąpienia regularnych skurczów, a kończy przy 10 cm rozwarciu szyjki

-       może trwać długo od kilku do kilkunastu godzin

-       kiedy skurcze występują co 5 min akcja przechodzi w kolejną fazę

-       na sali porodowej pierwsze KTG może trwać max.do 30 minut, w razie jakichś wątpliwości przedłuża się badanie

-       kryzys 7 cm - to naturalne uspokojenie akcji porodowej spowodowane dużym wypływem endorfin do organizmu - naturalne rozluźnienie i odpoczynek dla rodzącej;

-       lekarz lub położna może zaproponować przebicie pęcherza płodowego w czasie I FP - spowoduje to przyśpieszenie akcji porodowej, wzmocnienie czynności skurczowej macicy

-       podczas I FP unikać kontaktu z personelem medycznym, siedzieć pod prysznicem, chować się za parawany
- pracownicy szpitala nie mogą wyprosić mojej osoby towarzyszącej na żadnym etapie porodu,
- badanie szyjki macicy może trwać maksymalnie 3 minuty,
- mam prawo nie zgadzać się na zbyt częste badanie i to przez wszystkich studentów po kolei - mogę poprosić o 1 badanie przez 1 osobę co 4 godziny.  



FAZA II

-       może trwać maksymalnie 2 godziny

-       podczas skurczów partych stęknąć, sapnąć i pozwolić dziecku samemu wyjść, można uniknąć pęknięcia krocza

-       II FP kończy się wyjściem dziecka na świat



FAZA III

-       rodzenie łożyska - zalecana jest oksytocyna na skurcze, przyśpieszy pozbycie się łożyska. 



PO PORODZIE - okres połogu


-       przez 2 godziny pozostaje się pod obserwacją położnych, jest ryzyko wystąpienia nadmiernego krwawienia z dróg rodnych,

-       wykonać CHWYT PORĘBY - włożyć dłonie w pachwiny, wyczuć macicę twardą jak kamień, podciągnąć minimalnie do góry jednocześnie ściskając pośladki, wykonywać 3 x dziennie

-       należy dużo się ruszać, wiercić na łóżku w miarę możliwości,

-       6 godzin po porodzie należy oddać mocz,

-       codziennie rano, przed badaniem lekarskim należy oddać mocz,

-       do 4 doby po porodzie należy zrobić kupkę, jeśli nie to przyjmuje się czopek na wypróżnienie,

-       na lepsze gojenie się krocza po porodzie stosujemy Tantum Rosa oraz szare mydło (podczas mycia, można stosować w formie okładów ze startego i rozmoczonego mydła),

-       nakładać stanik od pierwszej doby po porodzie.



PO CC

-       po znieczuleniu ogólnym leżenie do 4 godzin

-       po znieczuleniu miejscowym leżenie od 8 - 12 godzin

-       otrzymuje się zastrzyki przeciwzapalne w brzuch

-       ranę po cięciu myje się mydłem



Farmakologiczne środki przy porodzie:

-       Skopolan - czopki do odbytnicze, działają na szybsze rozwarcie szyjki macicy, nieszkodliwe dla dziecka (zalecane),

-       Gaz rozweselający - neutralne działanie na dziecko czasem negatywne na rodzącą  (zalecane/niezalecane - tu nie do końca zrozumiałam z wykładu i nie jestem pewna co i jak),

-       Dolargan - działa na uspokojenie akcji, pomaga rodzącej odpocząć, negatywne działanie na dziecko - ospałe, nie ma odruchu ssania po urodzeniu (niezalecane),

-       ZZO - znieczulenie zewnątrz oponowe, bardzo skuteczne, jednak uniemożliwia współpracę z ciałem i naturalnymi procesami ponieważ przestaje się odczuwać intensywność skurczów partych,

-       Oksytocyna - powoduje wzmożenie skurczy, wydłużenie ich i wzmocnienie, bardziej bolesne i odczuwalne, mają przyśpieszyć poród (niezalecane).



NOWORODEK





Smółka - pierwsza kupka dziecka, w kolorze żółto - zielonym, zawiera dużą ilość bilirubiny, czynność jelit u dziecka pobudza zaspokojenie odruchu ssania. Należy pozwolić (domagać się) na jak najdłuższy pierwszy kontakt „skóra do skóry” i przystawienie do piersi jeszcze na sali porodowej!



Początkowo, w pierwszej dobie dziecko będzie chciało pierś co 8 - 10 godzin i będzie dużo spało. Korzystać z tego czasu bo potem już tyle dziecko nie śpi. W 2 dobie już może ssać non - stop, 24 h/d. Jeśli po godzinie nieustannego karmienia dziecko nadal jest głodne, nie najadło się to najlepiej poprosić położną o butelkę z mlekiem sztucznym lub glukozą - ważne, aby nie doszło do odwodnienia dziecka. (po kilku miesiącach od porodu i wielu przeczytanych na ten temat artykułów postanowiłam ostentacyjnie wykreślić to zdanie, NIE dla dokarmiania)

Kiedy dziecko już normalnie ssie pierś stolce są żółte w białe kropki - jeśli nagle zmieni się kolor na zielony to są dwa wytłumaczenia, albo mama zjadła coś co dziecku nie pasuje (np. buraczki z octem) lub zaczyna się jakaś infekcja - należy wtedy częściej mierzyć temperaturę i obserwować stolec. Jeśli dzidzia nie toleruje nabiału to wystąpią u niej krostki w zgięciach rączek. 

Jeśli dziecko będzie miało problem z kupką poszukać przyczyny w diecie mamy, można pić 1 szklankę dziennie wywaru z kopru, można przykładać ciepłe okłady na brzuszek dziecka - np. ciepłą pieluszkę, lub wkładamy dziecko do ciepłej kąpieli, może być w specjalnym wiaderku lub w zwykłym, trzymamy dzidzię pod paszkami, zanurzamy po brzuszek i wyjmujemy z wody, kilka razy, tak by odbijało się od dna nóżkami, ruch góra - dół masuje, pobudza jelita do pracy, działa na dziecko przyciąganie ziemskie i zasysanie przez wodę. 


W DOMU - karmienie piersią i inne sprawy:



-       w 3 dobie po porodzie może wystąpić tzw.baby blues - huśtawka nastrojów spowodowana stabilizowaniem się gospodarki hormonalnej w organizmie, na zły nastrój, depresje można zażywać Neospazminę - bez recepty w aptekach,

-       jeśli odczuwamy ból to atakować go zanim rozhula się na dobre - 2 x apap co 6 godzin,

-       w przypadku wystąpienia temperatury powyżej 38 stopni można w ostateczności brać pyralginum, jeśli przekracza 38,5 stopnia nie można podawać piersi dziecku, należy zbić temperaturę i dopiero można przystawiać,

-       może wystąpić NAWAŁ - czyli piersi rozpoczynają wielką produkcję mleka, stają się twarde, obolałe, cieplejsze niż reszta ciała, można odczuwać mrowienie,

-       dla uczucia ulgi oraz aby piersi nie nabierały mlekiem można przykładać zimne okłady (kapusta z lodówki),

-       po wszelkich okładach na piersi należy je umyć przed podaniem dziecku,

-       pokarm można odciągnąć laktatorem, do momentu poczucia ulgi, do momentu zniknięcia dyskomfortu - NIE ŚCIĄGAMY DO KOŃCA,

-       kiedy już produkcja mleka się unormuje, w normalnym trybie karmienia najpierw działamy ciepłem na pierś, aby pobudzić laktację, a po skończonym karmieniu (odciąganiu) zimnem,

-       w 4 dobie po porodzie może wystąpić znaczna opuchlizna na nogach, może utrzymywać się przez 2 - 3 dni, należy kłaść się z nogami do góry,

-       na rany sutków stosować można maść Bepanthen, wietrzenie piersi, liście kapusty (schłodzone i zbite tłuczkiem), szałwia w saszetkach (zaparzona i ostudzona),

-       jeśli piersi są zakrwawione, sączy się z nich krew to nie wolno przystawiać dziecka do momentu zagojenia,

-       na piersiach mogą się zrobić guzki, zgrubienia - mogą mieć czerwony odcień na skórze, co robimy?

a)     przystawiamy dziecko bródką przy guzku, ponieważ przy bródce dziecko najmocniej ssie, 

b)     przykładamy ciepłe okłady lub masujemy butelką z ciepłą wodą od pachy w kierunku sutków,

c)      prosimy męża o pomoc (mocne ssanie), w przypadku gdy powyższe sposoby nie zadziałają. 



KĄPIEL - dziecko można kąpać co 2 - 3 dni (można i codziennie oczywiście), ważne aby wszystko co będzie nam potrzebne było pod ręką, bo w trakcie kąpieli nie ma już czasu na szukanie poszczególnych przyborów, należy zapewnić odpowiednią temperaturę w pomieszczeniu.

Najpierw przygotowujemy wszystkie niezbędne przybory (miseczkę z przegotowaną wodą, waciki, octenisept, patyczki, krem), 2 ręczniki, pieluszkę na zmianę i ubranka. Do wanienki wlewamy dużo wody z dodatkiem np. emolientu (Emolium, Oilatum) lub innego płynu do kąpieli niemowląt (w szkole odradzano produkty firmy J&J jako te bez odpowiednich atestów...), tak aby zanurzyć całe ciałko (wieksza ilość wody zapewni utrzymanie jej wyższej temperatury na dłużej), pępek moczymy, ale nie namaczamy, myjemy w kolejności najpierw brzuszek, plecy, pośladki, nogi, ręce i klatkę piersiową, główkę. 

Dziecko wyjmujemy na ręcznik i zawijamy ciałko. (Osuszamy ciało dziecka nie trąc! tylko przykładając ręcznik do skóry)

Wacikami nasączonymi w wodzie przegotowanej przecieramy kolejno: za uchem 1 wacikiem mokrym, 1 wacikiem suchym wycieramy, oko od zewnętrznego kącika 1 wacikiem mokrym (w związku z częstym zapaleniem spojówek nie należy myć tym samym wacikiem obu oczu - bo można przenieść infekcję z jednego do drugiego oczka). Tak samo z drugim uszkiem i oczkiem. Nakładamy bawełnianą czapeczkę (na 30 minut) na główkę i myjemy dalej buzię wacikami jak powyżej.

Odginamy głowę do tyłu i myjemy dokładnie fałdki na szyi potem pachy. Pępek - odginamy strupek, patyczkiem kosmetycznym wycieramy pępek, aż wacik będzie czysty, jeśli pępek zacznie krwawić to nasączyć patyczek octeniseptem i przyłożyć aż przestanie. Dalej wacikami myjemy w pachwinach i osuszamy - należy natłuścić.

Myjąc dziewczynkę odchylamy wargi sromowe i przemywamy delikatnie od góry do dołu, w kierunku do odbytu. Nie wymywamy zbyt dokładnie wydzieliny z pochwy - jest ona konieczna dla zachowania higieny tego miejsca. Jeśli stosujemy tormentiol na odparzenia nigdy nie smarujemy w środku, tylko na zewnętrzne rejony!

Zaglądamy między wszystkie paluszki - zbiera się tam niewiarygodnie dużo brudu. Czyścimy delikatnie paznokcie z brudu. Co jakiś czas umyć pupę wodą z mydłem dokładnie.

Jeśli woda dostanie się do uszu nie wolno grzebać w nich wacikami - włożyć czapeczkę na 30 minut - to wystarczy.

Paznokietki obcinamy podczas snu dziecka - najlepiej na prosto (pewnie zależy od kształtu paznokcia).

Czeszemy wszystkie dzieci, także te łyse. 

Pielęgnacja pupy -  zapobiegawczo stosuje się bepanthen, linomag, maść witaminową, mąkę ziemniaczaną na zaczerwienienia, na większe rany sudocrem, bambino z cynkiem (ja zamierzam pieluchować wielorazowo, tzn. tetra, otulacze, kieszonki itd. w związku z tym nie będę stosować kremów bo zatłuszczają pieluszki, chyba, że sytuacja pupna będzie...).



Witaminy - od 8 doby do 3 miesiąca życia podajemy witaminę K, D3 podajemy po 3 miesiącu nadal. Kupuje się bez recepty w aptece - kapsułki żelowe. Witaminy te m.in. przyśpieszają zrastanie się ciemiączka. Ciemiączko obserwujemy - kiedy dziecko zaczyna chorować, kiedy jest odwodnione to pogłębia się dołek na główce, bardziej tętni.



Do prania ubranek dziecięcych można używać zwykłych proszków - obserwujemy reakcję dziecka, jeśli coś się dzieje przestawiamy się na płyny i proszki dla dzieci.

W pokoiku dziecka utrzymujemy temperaturę max.21 stopni. Nie należy przegrzewać dziecka. W domu czapeczki NIE nakładamy! Dotykając karku dziecka sprawdzamy czy mu ciepło - jeśli ma wilgotny, ciepły kark znaczy, że mu za gorąco. 


Temperaturę dziecka najlepiej sprawdzać pod pachą, niezalecane są termometry bezdotykowe 1 - sekundowe...

Okresy przejściowe u noworodka

- żółtaczka fizjologiczna - po powrocie z dzieckiem do domu należy obserwować białka oczu, jeśli zaczynają żółknąć, a dzidzia jest bardziej śpiąca to należy wystawiać na słońce (nawet przez okno działa, nie wystawiamy buzi dziecka!) - kładziemy dziecko przy oknie, tak aby promienie padały na nóżki, rączki, podajemy odciągnięte mleko dopiero po zagotowaniu! Jeśli objawy nie mijają to udajemy się do laboratorium na badanie, jeśli wynik przekracza 15 trzeba z dzidziem pojechać do szpitala (tego fragmentu niestety nie zanotowałam dokładnie - mogą być jakieś przekłamania...). 
- rumień noworodkowy - pojawia się w pierwszym tygodniu, na 3 - 4 godziny, są to czerwone krostki z różowym rumieniem, samo przechodzi.
- trądzik noworodkowy - pojawiają się krosty jak przy zwykłym trądziku, przechodzi samo.
- krew w moczu - może się pojawić 2, 3 razy, samo przejdzie.
- guzki - mogą się pojawić dwa twarde guzki pod sutkami, zarówno u dziewczynek jak i chłopców, samo przechodzi.
- śluz z dróg rodnych u dziewczynek - nie wymywamy, ani nie usuwamy.




Uwaga! Podane informacje nie mogą zastąpić fachowej porady specjalisty. Stosując się do powyższych rad robisz to na własną odpowiedzialność - autorka bloga nie ponosi odpowiedzialności za negatywne skutki ich stosowania.