Udało się! Ja zwykle trochę na "wariackich papierach", ale udało nam się odwiedzić Białowieżę. Kochamy ją miłością odwzajemnioną. Nawet pogodę mieliśmy, choć wszyscy wokół przepowiadali deszcze...
Czytaj także >>> Nasze lato - część pierwsza
Kocham patrzeć na Hanię kiedy jest w jakimś miejscu pierwszy raz, kiedy odkrywa świat. To fascynujące jak wiele wiadomości przyswaja taki mały człowieczek. I w jakim tempie!
Hop, Hop, Hop like a bunny!
Hop, Hop, Hop like a bunny!
Leap, leap, leap like a froggy!
Leap, leap, leap like a froggy!
Wyjścia do rezerwatu ścisłego odbywają się wyłącznie w towarzystwie uprawnionego przewodnika. Mieliśmy godzinkę do zbiórki więc zdecydowaliśmy, że spędzimy ten czas w muzeum. Weszliśmy też na wieżę widokową, ale widoczność była dość słaba.
Garda. Kopnięcie.
Brama do rezerwatu ścisłego. Typ architektury zakopiańskiej.
Córa była bardzo dzielna. Maszerowała równo, choć pod koniec spaceru po rezerwacie ścisłym opadła z sił i była już ekstremalnie marudna. Nie dało się, musiałam nieść ją na barana.
Nie spotkaliśmy maluchów w jej wieku na szlaku, więc zakładam, że Haja należy do wyjątków. Także byliśmy z niej bardzo dumni, że dała radę. Z siebie też byliśmy dumni, że wytrzymaliśmy z nią i jej humorkami.
Hanka była jedynym dzieckiem w naszej grupie. Oczywiście wzbudzała emocje. Oczywiście pozytywne :D . Od razu zwróciła na siebie uwagę przewodnika, który bardzo metodycznie próbował wkupić się w jej łaski.
Las pierwotny jest piękny. Pełny majestatycznego piękna. Ciekawy. Wszędzie, gdzie się tylko obejrzeć jest coś, co przyciąga uwagę, zaskakuje, interesuje.
Tak, las jest dla każdego. I dla małego i dla dużego.
Po długim i męczącym spacerze nogi poniosły nas na obiad do Leśnej Dziupli. Polecam kartacze - najlepsze!
Kiedy ja pakowałam torby i sprzątałam po śniadanku, Hania dobrała się do mojej kosmetyczki. Oto efekty jej zabawy w makijaż.
Nasz gospodarz - Marcin - cierpiał z powodu urazu żeber i niestety tym razem nie udało nam się spędzić wspólnego wieczoru. Może następnym razem. Już niedługo....
W drodze do rezerwatu pokazowaego.
- Tatusiu, zobacz, Lejeń!
- Żubroń - mieszanka żubra z krową
- Wilki
- Żubry
Zabudowa białowieska. Piękne zdobienia, ornamenty przypominające koronki. Malwy, cudne, wiejskie, sielskie. Od zawsze kojarzą mi się z latem na wsi.
Spacer zakończony sukcesem. Stare pociągi w których zagospodarowano dość ekstrawagancką atrakcję dla turystów z grubszym portfelem.
Ostatnia wycieczka - przejażdżka białowieską drezyną. Bardzo fajna i dość tania (7 zł od osoby) przyjemność. Zwłaszcza, gdy siły w nogach brak. Następnym razem może uda nam się wybrać w dłuższą trasę.
Nasz wypad był krótki, ale tak bliskie i ciągłe obcowanie z przyrodą, czystą, niezagospodarowaną, prawdziwą, daje więcej niż tydzień nad morzem. Śmiem twierdzić, że w lesie najlepiej się odpoczywa. Wrócimy tam jeszcze nie raz. Marzę o zimie w Białowieży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz