Dzięki portalowi
projektwyprawka.com miałyśmy okazję wypróbować polski produkt o wdzięcznej nazwie Sopelek - aspirator
do nosa. Byłam bardzo ciekawa jak ten odciągacz się nam sprawdzi, bo do tej
pory używałyśmy tylko tradycyjnej, gumowej gruszki.
Na wstępie
zaznaczę, że sposób odciągania kataru poprzez zasysanie naszymi ustami
powietrza w rurce, tak aby wydzielina dostała się do końcówki aspiratora, w
ogóle nie robi na mnie wrażenia, nie miałam żadnych oporów przed takim sposobem
usuwania gilków mojej Hańci. Z ciekawością podeszłam do całej akcji "wysysania
gila" ;) .
Pierwsze wrażenia
po otwarciu koperty z Sopelkiem były bardzo pozytywne. Odciągacz spakowano w
poręczne, estetyczne pudełko plastikowe, w którym w specjalnych przegródkach
umieszczono jego poszczególne elementy. Dokładny opis produktu znajdziecie na
stronie producenta www.sopelek.info.pl.
Niestety ktoś, pakując nasz Sopelek zagiął niefortunnie rureczkę, w rezultacie powstało zwężenie uniemożliwiające swobodny przepływ powietrza...
Cóż, kilka
mocniejszych przedmuchów i ugniatanie w palcach pomogło - zagięcie się trochę
zniwelowało.
Sopelek wykonano z dość grubego i wytrzymałego plastiku. Jeśli zaś chodzi o design to niestety w porównaniu z konkurencyjną i znaną F - ą, Sopelek pięknością nie grzeszy. Główny cylinder posiada dwa różniące się od siebie średnicą wejścia, więc nie sposób źle zmontować odciągacz w całość. Ustnik jest dobrze wyprofilowany i przy odrobinie wprawy nie wypada z ust.
Nie do końca
spodobała mi się końcówka, którą umieszczamy w nosku dziecka. Podczas
pierwszych prób zastosowania tego urządzenia moja Hania wierciła się, końcówka
w nosku przesuwała się i miałam wrażenie, że może uszkodzić delikatne ścianki
dziurki, albo nawet i śluzówkę. Nie chcę odwalać roboty za projektantów, ale
może warto pomyśleć jak połączyć delikatność gruszki z higienicznym Sopelkiem?
Siłą rzeczy
porównywałam używanie Sopelka do znanej i lubianej przeze mnie gruszki.
Zdarzyło się, że zamiast szukać czystej końcówki aspiratora sięgnęłam po
gruszkę leżącą na szafce.
Kolejnym minusem
używania aspiratora jest to, że mamy zajęte usta. W tych momentach, kiedy
używałam odciągacza, a konieczne było zagadanie do Małej, żeby na przykład
uspokoić ją, bo się za bardzo wierciła i nie można było włożyć jej końcówki, żałowałam, że mam w ustach ustnik i nie mogę normalnie mówić do
mojego dziecka.
Na koniec opiszę co
najbardziej mnie zniechęciło do produktu. Niestety producent podkreśla w
instrukcji Sopelka, że końcówki i filtry absorbujące są JEDNORAZOWE. To słowo w
tekście zostało nawet wytłuszczone, aby jeszcze bardziej zaznaczyć tę cechę
produktu. Być może producent obawiał się, że niektóre mamy mogą mieć
wątpliwości czy produkt jest higieniczny i najlepszym według niego sposobem,
aby te matki przekonać było napisanie, że elementy wchodzące w kontakt z kozami
są JEDNORAZOWE...
Mnie, matkę wielopieluchującą nie
podobają się rzeczy jednorazowe. Oczywiście nie zamierzałam nawet wyrzucać
brudnych końcówek - po odetkaniu (sic!) wykałaczką i umyciu ponownie ich
używałam. Natomiast filtrów w ogóle nie używałam i uważam, że to zbędny element
całego urządzenia.
Podsumowując:
Sopelek to dobry produkt, sprawdza się przy mało ruchliwym dziecku i dużej
ilości płynnej wydzieliny. Łatwo utrzymać go w czystości i nie jest
skomplikowany w użyciu. A co dla mnie ważne, to produkt krajowy.
9 komentarzy:
Ciekawy produkt w zamian tradycyjnej gruszki, ale nie do końca mnie przekonuje.
Ciekawa jestem czy działa... My mamy Fridę i jest rewelacyjna w porównaniu z gruszką czy zwykłym aspiratorem.
A.F.
Używam fridy do noska już hoho :) i bardzo sobie chwalę :) a jak mamy "grubszy" karatek a ja nie mam siły by ciągnąć gile mamy koncówkę, którą wpina się do odkurzacza i świetnie wyciąga :) Natalia L.
my uzywamy katarka do odkurzacza i nie znalazłam lepszego urządzenbia, jest rewelacyjne.
najlepszy do noska jest KATAREK, oczywiście przy katarku ;)
na codzień My używamy FRIDĘ. jest ok :)
pozdrawiam!
http://islandofflove.blogspot.com/
My też mamy Fridę. Czasem trzeba się mocno zassać:)
My mamy NoseFrida o podobnym działaniu. Jednak dziecko nie lubi czynności wkładania aspiratora do noska i broni się przed tym rączkami jak tylko może :)
Sopelek działa, myślę nie gorzej jak Frida. Zależy od siły wdechu rodzica...
Mnie jakoś przeraża opcja z odkurzaczem... mamy dość spory sprzęt na wodę, który trzeba najpierw napełnić, żeby włączyć, jakoś mi się nie uśmiecha taszczyć Rainbowa po to żeby wyciągnąć gila z nosa Młodej...
Ja najbardziej lubię gruszkę, jest delikatna dla noska, wydaje śmieszne dźwięki, bobaskowi się podoba i przede wszystkim ładnie zasysa. A jej miękką końcówką, można co nieco wymieść z noska.
Ja miałam w użyciu sopelek, fridę, gruszkę i katarek.
Sopelek i Frida dość podobne, ale zgodzę się z Tobą, że lepszy designe ma Frida. I chyba potrzebuje mniejszy ciąg rodzica.
Jeżeli wybrałaś gruszkę, jako najlepszy aspirator, tzn. że NA SZCZĘŚCIE jeszcze nie miałaś doczynienia z prawdziwym katarem. To bardzo dobrze :) i niech tak pozostanie. Jednak myślę, że jak zaczną się prawdaiwe kłopoty, to będziesz szukać Fridy. Radzę używać tych niebieskich filtrów. Gdy mnie zdarzyło się ich nie wymieniać, to wciąż chodziłam z bólem gardła. Sąsiedzi mieli podobny problem, nawet podczas stałego wymieniania ból grdła powracał. Dlatego postanowiłam użyć KATAREK. Miałam opory, przy synu się nie odważyłam (i mnie gardło najczęściej bolało), później widziałam kuzynkę, która włączyła odkurzacz...nie wyglądało to źle. Przy córce postanowiłam sprawdzić. I byłam zachwycona, bo ja nie mam dolegliwości, a katar był szybciej ściągnięty, i mogłam do niej gadać ;) choć żeby była tym zachwycona, to nie powiem :p KATAREK jest przeznaczony do odkurzacza o mniejszej mocy, z Twoim kombajnem, to chyba rzeczywiście nie mogłabyś go użyć, ale niie przekreślałabym katarka. Mdo odkurzacza ma specjalną końcówkę, która zmniejsza ciąg. Myślę, że czasem, ja mocniej ssała, niż odkurzacz...kolejną jego zaletą jest to, że ma stałą moc.
Życzę zdrówka i jak najmniej doświadczeń katarkowych!
Skikolka
Prześlij komentarz