Ostatnio złapałam się na tym, że już nie pamiętam jak to było... a minęło przecież tylko kilka miesięcy. Byliśmy z pierwszą wizytą u miesięcznej Zuzi i kiedy chciałam podzielić się z jej mamą garścią informacji o tym jak to z Hanką w tym samym czasie było, po prostu nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Wszystko za mgłą. To chyba naturalny mechanizm obronny kobiety - zapomina o tych pierwszych, najtrudniejszych chwilach, dniach, tygodniach, po to, żeby chciała mieć w ogóle jeszcze jakieś potomstwo.
U nas chyba aż tak źle i ciężko nie było, ale pamięć mnie zawiodła. Zatem postanowiłam wrócić do postów o tym co słychać u Hani, jak jej mija dzień itp. Bo potem znów wszystko zapomnę, choć pamiętać chcę.
Dzień Hani
Zwykle koło godziny 7:00 zaczyna wiercić się coraz bardziej i domagać cycunia - dostaje i zasypia, ale na krótko i przed 8:00 jest już na nogach - dosłownie. Zwiewa z łóżka. Któreś z nas musi wstawać i sprzątać w pokoju laptopy i pozostałości po wieczornych przegryzkach ze stolika. Żeby nam Córa wszystkiego po chałupie nie rozwlekła. Dobrze się składa, bo muszę się zbierać do pracy i nie ma lepszej motywacji do wyjścia spod kołdry jak ratowanie dobytku przed Hanką.
Czasem, jeszcze w sypialni powie "Pa-a!" - czyli siusiu lub dwójeczka ;) - wtedy uruchamiamy tryb fast forward i błyskawicznie montujemy Córę na nocnik. Zdarza się, dość regularnie, że misja kończy się sukcesem.
Hanka gada od rana do wieczora. Z nieustannie ruszającą się buzią bawi się swoimi (i nie tylko) zabawkami, chodzi po domu, włazi na kanapy i robi bałagan. O 9:00 dostaje śniadanie - nic się od ostatniego postu nie zmieniło. Dalej dostaje różne wersje kaszek i kleików gotowane na mlekach roślinnych. Mleka krowiego nie podajemy jej wcale. Z produktów krowich bardzo rzadko dostaje jogurt naturalny (do owoców) lub ser biały (w pierogach).
Koło 10:45 - 11:00 Młoda ma relaks - najczęściej zasypia i śpi około 2 godzin. Po drzemce wysadzam ją na nocnik i zazwyczaj mam sukces. Koło 13:00 - 14:00 Hania je obiad. Indyk na parze, łosoś smażony, pierogi domowe, zupy z kaszą, ryżem, kluskami, ziemniakami, kluski pełnoziarniste, warzywa gotowane na parze (kupuję mrożonki), naleśniki jaglane, klopsiki indycze z kaszą, jajko sadzone lub jajecznica.
Po obiadku najczęściej wypada spacer i zabawa na świeżym powietrzu. Koło 15:00 - 17:00 wracam z pracy i wtedy Hania dostaje cycusia. Do wieczornego mycia (kąpiel 2-3 razy w tygodniu, nie codziennie) jest czas zabawy z mamą i tatą, rozmowy o minionym dniu, oglądania filmików i zdjęć uwieczniających nowe umiejętności i sprawności Hani...
Koło 19:00 - 19:30 Córa je kolację (to samo co na śniadanie, tylko mniej objętościowo). Potem jest mycie, książeczki i cycanie. Przed 21:00 Młodą odkładam do łóżeczka po kilku(nastu) minutach, kołysankach, bujankach. Najczęściej zasypia bez problemów - czasem trochę popłacze, ale dosłownie max. 5 minut i w końcu zasypia.
Pierwsza pobudka wypada nam koło 23:30 - 0:00 - przerwa w spaniu na cycanie. Kiedy skończy jeść odkładam ją do łóżeczka i wracam przed komputer lub w inne dni zabieram ją do naszego łóżka i śpimy dalej razem. Raczej się nie budzi i nie marudzi - łapie sobie kiedy chce cysia i ładnie śpi do rana.
Co robi/umie Hania?
Od kilku dni mówi (śpiewa?) "Co to?". Wskazuje na różne przedmioty i wypowiada, wyśpiewuje melodię która brzmi jak to pytanie. W ogóle, zauważyłam, że ma świetny słuch językowy i wysokościowy. Bardzo wiernie naśladuje brzmienie różnych wyrazów. Oczywiście nie są one wypowiadane perfekcyjnie, ale słychać w ich brzmieniu o jakim przedmiocie czy czynności Hania mówi. Innymi wyrazami "mówionymi" przez nią są: tygrys, kółko, trójkąt, serce, nie ma, kot, koń, szczotka, dziura.
Na jedzenie woła "mniam-mniam". Także na to na obrazkach (w książeczce o warzywkach np.). Wszędzie znajduje koła i pokazuje je paluszkiem mówiąc "kółko!". Ponoć, kiedy jestem w pracy mówi "mama, nie ma" - często przy tym zwrocie rozkłada rączki pokazując "nie ma". Oczywiście pokazuje też jaka będzie duża unosząc rączki nad głowę, pokazuje gdzie sroczka kaszkę ważyła, gdzie ma oczko, uszko. Wskazuje gdzie mamy nosy i resztę. Wynajduje "ble-ble" i krzycząc pokazuje znalezisko palcem.
Wykazuje pierwsze oznaki chęci samodzielnego jedzenia widelcem lub łyżką. Ostatnio nawet udało jej się zjeść parę kęsów z widelca, którego miała w rączce.
Zdejmuje skarpetki, buty, czapki. Na skarpetki i wiele, wiele innych rzeczy mówi "pa!-pa", próbuje je sobie nakładać na nóżki. Zakłada czapkę na głowę. Próbuje się czesać szczotką lub grzebieniem. Włazi na kanapy, łóżko i ponoć potrafi z dużego łóżka wejść do swojego turystyka... Robi "tuli-tuli" (mówi) z lalą, usypia ją i głasia po główce. Wszystkim rzuca i wykrzykuje "bach!". Daje buzi! Interesuje się elementami swojej garderoby - zagląda w kieszonki, dekolty, ciągnie za guziki, napki, suwaczki, rozpina rzepy i próbuje zapinać.
Nauczyła się klaskać, przybijać piątkę, robić łapki, kląskać, dmuchać i wydawać odgłosy indiańskie - zakrywa i odkrywa buzię dłonią, jednocześnie mówiąc "Aaaaa".
Tańczy i śpiewa... i robi milion różnych innych rzeczy, o których już nie pamiętam, nie zwracam uwagi, bo spowszedniały. Są już normalne i niezaskakujące. Po prostu - Córa nam z każdym dniem dorasta.
2 komentarze:
Też dużo pozapominałam.
A ja bardzo pamiętam bo to było całkiem niedawno: budzenie się często w nocy bo mały żołądek więcej potrzebuje, kryzys laktacyjny koło 5 tygodnia, wiszenie na piersi, skoki rozwojowe, 11 kup dziennie.
Dziś kończy 4 miesiące a pobudki mam co 2 godziny
Prześlij komentarz