23.03.2014

Wyjazd do Bydgoszczy

Więcej filmów z Hanią tutaj

Dokładnie rok temu także byliśmy w trasie [KLIK]. Wtedy jeszcze we dwoje, choć ja, z wielkim 32 tygodniowym brzucholem. Byłam jak półtorej mnie. Z Hanką w środku. Wtedy, w 2013, to była podróż do dalekiej Holandii, a w piąteczek sieknęliśmy tylko 500 km - do Bydgoszczy.

Piątek

Koncert, na bydgoskich Ethniesach [KLIK] zaplanowano na godzinę 22:00. Wyjeżdżaliśmy z Lublina dość późno, bo po 12:00.


Przewidywaliśmy spory ruch w związku z końcem tygodnia i częstsze postoje, ze względu na Córę. W ogóle to jechałam pełna obaw. Po pierwsze, jak Hanka zniesie podróż po kilku miesiącach od ostatniej dłuższej trasy? Czy fotelik Graco da radę? Czy Hania wytrzyma na samym cycu, bez obiadku koło 14:00?


Moje obawy były uzasadnione, ale niepotrzebne. Hanka zniosła podróż świetnie! W tamtą stronę przez pierwszą godzinę bawiła się, rozglądała po pasażerach, gadała, śpiewała, krzyczała. Aż w końcu usnęła. Spała prawie 3 godziny. Koło 16:00 dałam jej kaszkę, której nie dojadła na śniadanie i którą zabrałam na podróż. Nakarmiłam ją łyżeczką, zajadała pięknie. Potem dostała trochę ziemniaczków z wody z naszego obiadu i popiła cycem. Dosłownie przed samą Bydgoszczą, jakieś 15 minut do celu rozwrzeszczała się i już było ciężko, ale wytrzymaliśmy. I ona też. 


Koncert był oczywiście później niż na programie. Jak zwykle była pół godzinna obsuwka. W czasie naszego występu mój M uśpił Córkę w garderobie, gdzie mieliśmy do dyspozycji dużą, wygodną kanapę. Cieszyłam się, że choć przez tę godzinkę Hanka mogła rozprostować kości, odpocząć od fotelika i tej jednej pozycji. 



Po występie (udanym!) przebrałam ją prawie "na śpiocha" w pancerniaka pieluszkę i pajaca piżamkę. Dostała też porcję maminego i po umieszczeniu w foteliku znów zapadła w sen. W drodze powrotnej (od około 2:00 do 8:00 w sobotę...) obudziła się tylko raz jeden. Na porcyjkę cycania. 

Kiedy wreszcie dotarliśmy do domu, trzeba było ją budzić


Sobota

Spóźniłam się prawie 30 minut na szkolenie. Nie planowałam tego. Byłam pewna, że z Bydgoszczy wrócimy wcześniej. Tak się niestety nie stało. No cóż. Szkolenie z "edukacji i terapii dzieci z autyzmem" było bardzo ciekawe. Jednak byłam tak zmęczona po podróży, że kilka razy cudem nie spadłam z krzesła. Po prostu zasypiałam na siedząco. 




W domu Hanka z tatusiem odsypiali wyjazd. Spali od 9:00 do 13:00. Kiedy wróciłam ze szkolenia położyliśmy się we trójkę w sypialni i jakoś koło 18:00 zasnęłam z Córą. Spałyśmy, z krótką przerwą do rana, do 8:00! Praktycznie całą sobotę przespaliśmy..

Szykuję post o moich najnowszych zakupach w sklepie pupus.pl. Będzie też KONKURS i super nagrody, więc pilnujcie bloga, a jeśli chcecie być na bieżąco to 
dołączcie do moich fanów na facebooku [KLIK]! 


4 komentarze:

Violianka pisze...

No właśnie, niestety nas nie będzie jednak. Zmieniły nam się plany.. może właśnie na moje miejsce wskoczyłaś ;) ?? Z chęcią przeczytam Twoją relację ze spotkania! Dzięki, że do mnie wpadłaś! Pozdrawiam.

Rodzina w budowie pisze...

łoo matko, a my się stresujemy jak mamy do przejchania 300 km!

Violianka pisze...

No właśnie, wydaje mi się, że w przypadku Hanki miało znaczenie to, że od początku byliśmy zmuszeni zabierać ją w dalekie trasy - jej rekord to chyba Lublin - Gdynia - Lublin...nie pamiętam ile to km ale będzie ponad 1000...

Rodzina w budowie pisze...

My też jeździliśmy od samego początku,właśnie takie trasy 200-300km(przeprowadzaliśmy się jak miała dwa tygodnie), ale Malutka po prostu ma pewną granicę tolerancji, za którą nie ma przebacz...może jak się przesiądzie do następnego fotelika, to bedzie lepiej? Mam wrażenie, że ta pozycja jazdy jej średnio odpowiada...