19.04.2014

Wielka Moc


Te święta są dla mnie bardzo radosne. Dla nas. To pierwsza nasza Wielkanoc we trójkę. Całkiem dobrze ostatnio sobie radzimy. Mamy za co świętować, dziękować i cieszyć się. Mamy siebie, pomimo różnych kłopotów trzymamy się razem. We trójkę - mamy Wielką Moc!

Wczoraj Hania skończyła jedenasty miesiąc. Największe postępy zrobiła w chodzeniu i mówieniu. Wiele słów powtarza, na swój sposób, śmiesznie wymawiając niezrozumiałe jeszcze sylaby, mlaszcząc i klekocząc językiem na trudniejszych głoskach. Na bardzo dobrym poziomie rozwija umiejętność naśladownictwa. Od kilku dni powtarza różne nasze gesty, słowa, miny, tembr i brzmienie głosów. Nadszedł czas na naukę rymowanek połączonych z ruchem (Kosi łapci, Sroczka kaszkę wążyła itp. [KLIK])...


Odgruzowaliśmy balkon. W reszcie Hania może z niego korzystać. Był już pierwszy spacerek. 

Kota została wyeksportowana na duży taras i właściwie nie spędza już nawet nocy w domu - w dzień chowa się przed światem w koszu ustawionym w kącie tarasu, a w nocy łazi po ogrodzie. Taki dziwny ten nasz Miałkun... boi się wszystkiego, samochodów na ulicy za domem sąsiadów, ptaków na dachu, wiatru, chmur. Niestety stres poważnie odbija się na jej wyglądzie. Straciła sporo sierści, więc rozpoczęłam akcję pielęgnacyjną - specjalna dieta i szczotkowanie. Taki jest plan, mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować i Roksi znów będzie ładnie wyglądać.

Wielka Sobota


Lubimy nasze tradycje i chcemy je przekazać Hance. Od rana szykowaliśmy się do kościoła. Ja ubierałam koszyk, a mój M zajmował się Córą. Chciałam pyknąć jej mini sesyjkę z koszyczkiem, ale akurat trafiłam na czas drzemki Hani. Sesja nie udała się tak jak to sobie wyobrażałam, bo Młoda była bardzo marudna, wierciła się, płakała, wykręcała się jak piskorz. 



W najgorszym momencie trudno było nawet utrzymać Córę w jednym miejscu, aż w końcu...


... Hania wywaliła koszyk na bok i prawie wszystko się wysypało na stół i podłogę.

Instalacja w naszym kościele skłania do refleksji nad istotą Krzyża i Śmierci Jezusa Chrystusa. 


W końcu ubraliśmy się i Hanię (na śpiocha) i poszliśmy do kościoła. Była piękna pogoda, ale wiało niemiłosiernie! Był tak silny wiatr, że zwiewało koszyki ze stołu!


Hania obudziła się na chwilkę przed rozpoczęciem mowy księdza. Była zaciekawiona całą sytuacją, rozglądała się po stole i zgromadzonych ludziach. Byłam z niej bardzo dumna, bo przez cały czas bardzo grzecznie siedziała u nas na rękach, nie krzyczała, nie płakała.. 



Sałatka jarzynowa, jajka faszerowane łososiem z koperkiem, babka majonezowa, keks, wędliny... każdy coś przygotowuje. Ale najwięcej oczywiście moja Mama - jej lista jest o wieeeele dłuższa. I smaczniejsza!





Trafiłam na ten produkt oczywiście w rossmanie. To Hipp, płyn do kąpieli i do baniek w jednym. Można dodać do wanny i uzyskać obfitą, białą piankę. Można, za pomocą dołączonego do zakrętki patyczka z kółeczkiem, puszczać bańki maluchowi. 


Był to pierwszy raz kiedy Hania zobaczyła bańki mydlane. Szczerze, spodziewałam się bardziej żywiołowej reakcji na to zjawisko. Najlepiej bawił się mój M - zwłaszcza kiedy zamiast oryginalnego patyczka sięgnął po nożyczki i z ich pomocą udało mu się wydmuchać wielkie banie.


Z okazji Świąt Wielkiej Nocy przesyłam Wam życzenia spokoju, radości, zdrowia i miłości. 

Aby Zmartwychwstały Chrystus pozostawił po sobie ślad w naszych sercach i umysłach, niech jego słowo żyje w nas. Alleluja!


11 komentarzy:

Kasia FD. pisze...

już 11 m-cy?
szybko ten czas leci.
też wczoraj robiłam sałatkę jarzynową :)
bez nie nie ma świąt.

Violianka pisze...

Jarzynówka "staropolska" musi być. Prawda? Są takie rzeczy, które się nie zmieniają i to jest dobre. A czas płynie... ;)

Aneta Sawicka pisze...

Mój Filipek uwielbia bańki mydlane;D A tego płynu nigdy nie widziałam, ciekawa sprawa:) Ta babeczka z różową polewą wygląda przepysznie;D
Macie nowy wózek?

Violianka pisze...

Hej, nie, wózek to ciągle ten sam Mutsy - tylko spacerówka. Wkrótce pewnie będziemy ją przekładać przodem do kierunku jazdy bo Hania zaczyna pomału wyglądać na boki, wykazuje zainteresownie tym co "za nią"...

Aneta Sawicka pisze...

a bo wydawało mi się, że kolor inny, dlatego myślałam,że zmieniliście:) Filip już od dawna jeździ przodem do kierunku jazdy, strasznie to lubi, wszystko obserwuje, ciągle coś pokazuje. Jak pierwszy raz tak jechał, to był tak przejęty,że jak się zatrzymałam to nawet nie chciał na mnie patrzeć,tylko wolał podziwiać widoki:D Teraz przodem do nas jeździ rzadko, najczęściej jak idziemy do kościoła, bo wtedy mniej się nudzi na mszy

Violianka pisze...

Gdzieś przeczytałam, że maluchy nie powinny być wożone tyłem do mamy bo to dla nich wielki stres jest, dlatego póki Hania nie marudzi będzie jeździć do mnie przodem. I ja jestem spokojniejsza jak mam ją na oku i wiem co robi.

Aneta Sawicka pisze...

dla takiego maleńkiego dziecka, to może i stres, ale jak już dziecko jest w takim wieku,że interesuje się otoczeniem, to nie uwierzę,żeby to było stresujące. Widzę po moim jak lubi wszystko widzieć na spacerze, jak się cieszy. Oczywiście to Wasza sprawa, nie krytykuję, ale mimo wszystko uważam, że to przesada. Każde dziecko jest inne i nie można wierzyć we wszystko, co się wyczyta. A maluchy są ciekawskie, Hani na pewno spodoba się jazda przodem jak będzie mogła podziwiać wszystko, a nie tylko mamę;)
Ja też miałam takie poczucie, że nie będę widzieć, co Filip robi, ale nawet jak dziecko jedzie tyłem, to i tak widać;)
Niektóre dzieci to wcale nie chcą przodem do mamy jeździć, bo nic nie widzą;) Zresztą będziesz sama po Hani widziała, czy ją to stresuje czy nie.

Violianka pisze...

Dokładnie tak jak piszesz - zależy od dziecka i od tego w którym momencie mamy przesiadają dziecko z gondoli do spacerówki. Byłam świadkiem jak prowadziła taka jedna może 4 -5 miesięczniaka, co ledwo siedział, ale w spacerówce, a do tego tyłem do mamy... wyglądało to przerażająco... Szkoda mi takich dzieci. Wiadomo, że nasze to już są duże bobasy!

Aneta Sawicka pisze...

eh no to przesada, takiego maluszka to bym w życiu nie zdecydowała się wozić tyłem do siebie. Mój zaczął tyłem jeździć jak przesiedliśmy się na mniejszą spacerówkę, czyli jakieś 2 miesiące temu. A z gondoli przesiedliśmy się jak skończył 6 m-cy, ale na początku jeździł w spacerówce na pół leżąco i oczywiście przodem do mnie.
U mnie na osiedlu też jest taka jedna mama, co takie maleństwo ok. 5 m-ce woziła już w zwykłej spacerówce parasolce, tyłem do siebie, w dodatku w zimie, bez budki, koca itd. Za to teraz często widzę, że dziecko grubym kocem okrywa:D

Aneta Sawicka pisze...

ah Violianko zapomniałam Ci napisać- za Twoją poradą kupiłam mleko owsiane i ryżowe i jest PRZEPYSZNE! Filip nie mógł się oderwać od butelki:D Na stałe zagoszczą w naszej diecie, a owsiane będę robić sama:) Dzięki!

Violianka pisze...

super! na zdrowie