1.12.2013

Hanka jest na NIE

Hania nie chciała zdjęć pod wodą, może i słusznie?

Weekend mija nam spokojnie. Bez napinki. Jak co tydzień byliśmy wczoraj na basenie. Coraz spokojniej podchodzę do tego. Pamiętacie, jak się ostatnio wkurzałam, że Hanka dała nam popis akurat  w dzień kiedy na zajęciach robiono dzieciom zdjęcia podwodne?? Widziałam już te zdjęcia i nerw mi przeszedł. A z resztą zobaczcie sami czy było o co się tak "zabijać"...






Wybrałam parę, żeby pokazać o co było takie Halo! i wcale nie najgorsze. Wierzcie mi, nie było trudno wybrać spośród tylu dostępnych. Wiadomo, że spodziewałam się fotek jak z folderu. Dzieciątko z otwartymi oczkami, włosek rozwiany, pulchna nóżka.... bez tych wszystkich dodatkowych członków. Lubelska Szkoła Pływania informuje na swoich stronach o tym, że dzieci podczas zajęć są fotografowane spod wody. Taki chwyt marketingowy. Tani chwyt. Ja się złapałam i o mały włos nie narobiłam mojemu M awantury i nie zafundowałam mu paru cichych dni...

Wczoraj pierwszy raz Hania samodzielnie usiadła. I to DWA razy! Może poczuła, że mamusia zazdrości mamusi Kubunia, co to u nas na łożu w piątek się posadził, też samodzielnie... Dziecko wyczuwa presję, a jak! ;) Siadła, podpierając się jedną rączką, przechylając tułów na boczek i podwijając nóżki. Było to wieczorem, na naszym łożu (widać sprzyja rozwojowi ruchowemu niemowląt skoro już drugie się na nim siadać nauczyło) podczas cowieczornych harców przed spaniem. Drugi raz odbył się jak byłam odwrócona do łoża tyłem, a kiedy znów spojrzałam to Hańcia już siedziała i to elegancko z nóżkami wyprostowanymi, jak lalka.

Od czwartku Córa bez przerwy prawie powtarza jedno słowo. Jak papuga. "Nie, nie, nie, nie". Oj łatwo to z nią za jakiś czas nie będzie, coś czuję. Jak ona taka mała i już na "nie"! Na wczorajszych zajęciach z pływania nawet instruktor to zauważył bo też oczywiście powtarzała "Nie, nie" podczas ćwiczeń. "A właśnie, że Tak, tak, tak" - każdy do niej zagaduje. A ja się nawet zaczęłam trochę martwić i schizować, bo czytałam, że kiedy człowiek świadomie wypowiada słowo "Nie" to zmienia się chemia w organizmie, jakieś hormony, enzymy inne, że elektryka też jakaś paskudna powstaje, że niekorzystny wpływ ma na człowieka wypowiadanie tego słowa.. To chyba było w książce Dale Carnegie'go "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi", ale pewna nie jestem.

Zabudowa busa w wykonaniu mojego M - Skarbie, jestem z Ciebie dumna!

Od kilku tygodni żyliśmy we troje w stresie. Mój M realizował swój pierwszy tak poważny projekt, ja martwiłam się jak mu wyjdzie i o to czy klient będzie zadowolony, a Hanka odczuwała te nasze nerwy, a dodatkowo miała swoje wyłażące zęby i skok rozwojowy. Ostatni tydzień był dość trudny dla nas, ale już po wszystkim. Dziś w nocy nawet Młoda nieźle spała, nie miałam większych problemów z uśpieniem jej. Wstaliśmy dzisiaj o 10:00 ;). 

Próbuję powoli na poważnie rozszerzać dietę BoboCóry. Kupiłam zwykłą kaszkę mannę i dzisiaj miałam silne postanowienie napchania nią Młodej, na śniadanko. Łyżeczką próbowaliśmy, Hania trochę "pomagała" rączkami. Potem przelałam do butelki i dałam jednego smoka, potem drugiego i nie bardzo jej szło. Kaszkę wymieszałam z odrobiną mojego mleka, a ugotowałam ją na wodzie. Próbowałam i smak nie był najgorszy. Pewnie jak do wszystkiego, dziecię musi się powoli przyzwyczaić do nowego zajęcia i formy jedzenia, więc póki co bez nerwów będę próbowała dalej. 

Mieliśmy w planach odwiedziny w Fice, bo z okazji pierwszych urodzin odbywa się tam dzisiaj koncert Ani Brody, ale niestety mam w tym czasie próbę, więc Cór posłucha dobrze już znanych i lubianych przez nią utworów Orkiestry. A Tobie Fiko - 100 lat!



9 komentarzy:

xxxhe pisze...

rzeczywiście zdjęcia pod wodą szału nie robią ..a ja zapewne też spodziewałabym się wielkiego "wow" :D

i gratuluję siedzącej córeczki :)

Anonimowy pisze...

A po co ta kaszka? AR

pirelka pisze...

A mnie się zdjęcia podobają ;)
Sama wybierałabym się z dzieckiem na zajęcia na basenie.

Powodzenia w kaszce :)

http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

liv6 pisze...

My też niedługo pewnie będziemy wprowadzać kaszkę, właśnie się zastanawiałam jak to zrobić ;p

W. pisze...

Ja z Misiulkiem na basen na razie nie chodzę. Może to z braku odpowiednich zajęć na odpowiednim basenie (bo specjalnie do miasta jeździć nie będę). A może przez niezachęcającą porę roku? A może przez brak czasu? A może przez same tabelki tego, co w wodzie pływa, które widziałam będąc na praktykach? Nie wiem, ale na odwiedzenie basenu mamy jeszcze czas ;)
A może kaszka własnoręcznie ugotowana smakowałaby bardziej niż ta kupna? Życzę powodzenia w jej wprowadzaniu :)
Pozdrawiam!

Violianka pisze...

tusiu własnoręcznie gotowałam, zwykłą mannę... AR a tak żeby se córa pojadła, bez napinki, że ma zjadać, a i bez żadnych konsultacji, tak mi instynkt podpowiada, że cór by coś porządnego pociapał..
cyc oczywiście nadal numer jeden i non stop!

Anonimowy pisze...

to jaglana jej zrób, bo manna to nic szczególnego w sobie nie ma. jak ugotujesz tak "na twardo" to sobie moze łapeczkami zajadać :) Bedzie blw :)
AR

Anonimowy pisze...

i jaglanka bezglutenowa jest
AR

Violianka pisze...

Dziś na późne śniadanko była jaglanka, z jabłkiem i cynamonem. Poszła, Łapką!