Ten elektryczny laktator miałam
okazję przetestować w ramach akcji WIELKIE TESTOWANIE ARDO CALYPSO. Otrzymałam go na pięć dni - wypróbowałam dwa razy. Ku mojemu zaskoczeniu wcale mnie nie wciągnęło...
Karmię Hanię od samego początku do dziś, czyli już ponad 20 miesięcy. W pierwszych tygodniach życia Córy było ciężko, zdarzało się, że płakałam z bólu podczas karmienia. Popełniałam wiele błędów, które są chyba nieuniknione. Każda młoda mama je popełnia, ale na szczęście potrafimy wyciągać wnioski i uczyć się na swoich błędach.
O czym warto pamiętać kiedy zamierza się karmić piersią?
"Mleko płynie z głowy" - no nie dosłownie. Mleko powstaje w wyobraźni, w cieple, w zapachu, w miłości, w spokoju.
Kiedy przestawałam się spinać, denerwować - samo płynęło. Kiedy bardzo chciałam, żeby leciało, poganiałam je, złościłam się, wtedy NIC się nie działo, a mleko nie chciało płynąć.
Jeśli chce się mieć długo i dużo pokarmu trzeba przystawiać dziecko do piersi. Ile razy dziennie? Wtedy, kiedy dzięcielina sobie tego zażyczy. W pierwszych tygodniach życia dziecka to może wyglądać tak, że karmi się 24 godziny na dobę z przerwami na załatwienie najpilniejszych potrzeb. I to jest normalne, to jest dobre dla dziecka, naturalne i potrzebne.
Warto zasięgnąć porady u doradcy laktacyjnego, dobrej położnej lub starszej siostry (w moim przypadku była to młodsza siostra, bogatsza o doświadczenie podwójnego macierzyństwa - dziękuję Ci Kochana!) kiedy coś niepokojącego dzieje się z naszymi piersiami lub pokarmem. Nie należy zbyt pochopnie podejmować decyzji o odstawieniu czy ograniczeniu karmień. Z mojego doświadczenia i obserwacji wiem, że pediatrzy czy lekarze rodzinni nie są najlepszymi doradcami w tym temacie. O bzdurach jakimi częstują młode, niedoświadczone mamy pisała swego czasu mleczna blogini Hafija - polecam zajrzeć na jej bloga.
Po co mi laktator?
W szpitalu w ogóle mi się nie przydał. Miałam go na wypadek nawału, który wcale nie nastąpił. Początkowo nie zaprzyjaźniłam się z nim. To był zwykły Avent ręczny. Pożyczony od siostry. Prosty jak budowa cepa, choć w pierwszej chwili jego widok mnie zniechęcił - nie pamiętam czy udało mi się go zmontować przed powrotem z maleńką do domu...
Potem przez wiele tygodni stopniowo stawaliśmy się dobrymi kompanami. Razem oglądaliśmy filmy, czytaliśmy blogi, pisaliśmy.
Głównym powodem dla którego zdecydowałam się na używanie laktatora w tamtym czasie (pierwsze pół roku życia Hani) była potrzeba zgromadzenia dużej ilości zapasu mleka w zamrażalniku na wypadek, gdybym musiała zostawić Hanię na dłużej, z jej tatą lub z babcią. Drugim powodem był strach przed utratą pokarmu. Jako niemowlak byłam na piersi tylko 3 miesiące, moja siostra chyba jeszcze krócej... rodzinne opowieści nie spływały mleczkiem z cyca. Niestety. Stąd pewnie niepokój o to czy mi kranik zbyt szybko się nie zakręci.
Wielkie testowanie - laktator elektryczny Ardo Calypso
Urządzenie
otrzymałam w pudełku: zestaw osobisty, w tym część którą przykłada się do piersi
i butelka na mleko, oraz pompę z zasilaczem sieciowym. Kiedy używałam laktatora ręcznego, pamiętam ile czasu i cierpliwości, a
także siły i wytrzymałości potrzeba było żeby ściągnąć choć 40 - 60 ml. Z tym
elektrycznym (elektronicznym!) laktatorem jest o wiele łatwiej - nie trzeba
pompować, ściskać nic.. ręka się nie męczy.
Laktator Ardo testowaliśmy we trójkę - rodzinnie. Za pierwszym razem
używałam go sama: miałam problem ze zmontowaniem zestawu w całość, na pomoc
zawołałam męża i on sobie poradził z dokręceniem komory do zestawu osobistego. Konstrukcja jest prosta, ale za pierwszym razem można mieć wątpliwości - szczególnie, że próżno szukać pomocy w dołączonej do zestawu instrukcji obsługi...
Za drugim razem w towarzystwie Hanki uczepionej do drugiej piersi, było
trudniej. Nie było w pobliżu nikogo kto by mi pomógł: w efekcie otworzyła mi
się zatyczka przy przewodzie (jest możliwość doczepienia drugiego zestawu
osobistego do jednoczesnego ściągania z obu piersi, kiedy nie ma takiej
potrzeby miejsce zatyka się zatyczką). Zauważyłam to dopiero po czasie, jak po
kilku nieudanych próbach nic nie ciągnęło... Córa łapała rączkami za
butelkę, ciągnęła za kabelek, kopała w pompkę. Ciężko było skorzystać w pełni,
zrelaksować się i skupić na piersiach - mamy, które karmią wiedzą o czym mówię.
Jest jeszcze jedna
rzecz, która mi się nie spodobała - sposób ustawiania siły ssania. Zwiększa się
siłę ssania za pomocą przycisku na pompie, niestety parę razy ustawiłam sobie
zbyt mocne ssanie i poczułam nieprzyjemny ból. W ręcznym laktatorze sama
reguluję siłę pompowania i mogę uniknąć takich problemów. Być może
wystarczyłoby tylko zmienić sposób nastawiania siły z przycisku na jakieś
pokrętło, no i najlepiej żeby takie pokrętło było bliżej piersi... a nie na
pompie, którą wolałabym ustawić gdzieś w dalszej odległości od dziecka przy
drugiej piersi.
Laktator Calypso jest bardzo cichy, a do tego estetycznie wykonany. Bardzo spodobał mi się kształt buteleczki na mleko, która przypomina mi te butelki na mleko z lat 80...
Laktator Ardo Calypso |
Dziękuję Kochanie za piękne zdjęcia! :*
4 komentarze:
U nas już 22 miesiąc karmienia;) Laktatora nigdy nie miałam:D Miałam kupić przed porodem, ale poród zaskoczył mnie w 36 tygodniu i nie zdążyłam. A później stwierdziłam, że nie ma potrzeby. Trafiłam w szpitalu na świetną położną, która pokazała mi jak ręcznie odciągać mleko i tym sposobem dałam nie raz radę:)
ja bylam do laktatora przylepiona przez pierwsze 3 miesiace, mialam medele mini electric i bardzo polecam sciaga do ostatniej kropli :) http://soundlymalinkaa.blogspot.com/2015/02/jak-dziecko-wywrocio-moj-swiat.html
Ja też bym raczej nie kupiła, bo szkoda byłoby mi kaski. No chyba, że trafiłabym na jakiś używany w super stanie... :P A ręcznie to się wspomagałam podczas ściągania tym ręcznym laktatorem - czasem trzeba było troszkę mu "pomóc". :D
A ja kupiłam używany laktator Medela Harmony, całe 70 zł mnie kosztował i bardzo jestem z niego zadowolona. Karmiłam przez prawie 17 miesięcy i były okresy kiedy używałam go bardzo intensywnie i takie kiedy po prostu leżał i się kurzył. Doceniłam łatwość montażu i mycia, no i że jest na tyle mały, że spokojnie mogłam go zabierać na wyjazdy.
Prześlij komentarz