Korzystam z południowej drzemki Hani. Kilka zdjęć z minionego wyjazdu z Orkiestrą w Bieszczady. Garść informacji o nas, o Córze i planach - zapraszam na ostatniego posta przed urlopem!
W Cisnej byliśmy wczesnym wieczorem. Koncert był fajny, udany, super publiczność, która jeszcze długo po naszym zejściu ze sceny śpiewała zagrane przez nas piosenki. Hania ma ostatnio dodatkową opiekę podczas wyjazdów w postaci cioci Agi - naszej menedżerki. W ogóle to raczej nie ma problemu z tym, żeby zostawać z kimś innym niż Tata czy Mama. Jest otwarta na propozycje, nie marudzi i nie histeryzuje, najczęściej...
Mamy ostatnio kryzys - jedzeniowy. Jednego dnia Hania pięknie zjada kaszkę na śniadanko, a drugiego wypluwa i rzuca się w krzesełku. Zaczęłam kombinować z daniami dla niej, bo zdaje się, że już po prostu znudziły jej się te rzeczy, które jadła do tej pory...
Nowe śniadania to m.in.:
- naleśniki z żytniej mąki
- kluseczki pełnoziarniste z owocami i jogurtem naturalnym
- serek ziarnisty (wiejski) z owocami lub solo
- jajecznica na maśle z chlebem razowym
- kanapki z wędliną
Ciągle woła cycy, czasem mam tego dość. Zwłaszcza gdy po nocnym ciumkaniu sutki są obolałe i przekrwione...
W Bieszczadach czas płynie nieznośnie wolno. A deszcz pada na złość wszystkim, a ku radości restauratorów. Na drugi koncert czekaliśmy w świetnym towarzystwie, umilając sobie ten czas dobrym jedzeniem i wybornymi trunkami...
Choć wciąż większość rzeczy to dla Hani "pa - pa" (np. stopa, buty, lampa, czapka, do widzenia, piłka) to nasza Gadzina z dnia na dzień mówi coraz więcej. A rozumie wszystko, no prawie, ale czasem udaje, że nie wie o co chodzi - np. kiedy proszę, żeby nie wchodziła na drabinę, na oparcie fotela albo żeby nie wkładała zabawki do klozetu czy basenu...
SŁOWNICZEK HANI
Na huśtawkę i konika do bujania mówi - "huśtu huśtu", na trampolinę "hopa hopa", małpka to "pa-pa", "lja-lja" to lalka, "brru bruu" czy jakoś podobnie, oznacza quada albo jeździk...
A oto najczęściej używane przez Hanię słówka - pisownia przybliżona:
- "du-du-du" - siedzieć okrakiem na mamie lub tacie i bujać się jak na koniku
- "nie ma" - poza podstawowym znaczeniem, oznacza też "koniec" np. jedzenia, że ma już dość, ale także, że coś jest zamknięte, np. butelka,
- "da" - daj, daję, weź, kiedy coś podaje często popiera czynność komunikatem słownym
- "dibaba" - prawdopodobnie chodzi o zabawę, ale nie do końca wiemy co to słowo oznacza
- "pak - pak" - deszczyk, kapanie kropelek
- "kulj - kulj" - pokazuje jak mucha albo komar gryzie
- "tutaj" - kiedy chce gdzieś wejść, być, pokazuje kierunek w którym chce być zawieziona lub zaniesiona na rękach
- "cycy"
- "da cycy"
- "mama nie ma" - gdzie jest mama?
- "mama ma"
- "ko" - kura, kot lub koń, rozpoznajemy w zależności od sytuacji, kontekstu i akcentu na samogłosce
- "mniam, mniam" - jedzenie, jeść, woda w butelce
- "b(r)oda" - potrafi wskazać także inne części twarzy (policzki, ucha, czoło, nos, zęby i język), a także kolana, stopy, brzuch
- "oko"
- "pe" - pępek
- "haljo - haljo" - telefon
- "cóła" - czyli Córa, kiedy widzi się na ekranie komputera lub na zdjęciu
- "kółko"
- "gwialda" - gwiazda
- "tiota"- ciocia
- "Agha" - Aga
- "je" - jest!
- "duła" - dziura
- "kuku" - ranka, strupek,
- "ble-ble" - mucha, jakieś śmietki na dywanie lub chodniku
- "dzi-dzi" - dziecko
- "cztycztczyty..." - książeczka, czytać
CO UMIE HANIA?
Nauczyła się sama wchodzić na przydomową zjeżdżalnię i z niej zjeżdżać. Wspina się na wszystkie krzesła, fotele, kanapy, parapety... Na trampolinie próbuje podskakiwać, ugina miarowo kolanka i buja całym ciałkiem. Tylko patrzeć jak zacznie podskoki!
Od kilku dni próbuje jeść sama widelcem. Początkowo jej pomagałam i sama nabijałam jedzenie na widelec. A dziś już sama sobie poradziła, od początku do końca. Pije też samodzielnie z butelki z dzióbkiem lub z kubeczka z uchwytami. Nie chciała pić z kubeczka 360, a inne niekapki się u nas nie sprawdziły. Butelek ze smoczkiem nie używamy od dawna, a o samych smoczkach Hanka nie chce słyszeć od dobrych kilku miesięcy.
Próbuje odkręcać zakrętki na butelkach i słoiczkach, nakładać buty, zapinać napki przy bodziakach, a ostatnio nauczyła się zapinać duże, plastikowe sprzączki (jak przy plecaczku np.). Umie rozpiąć zamek błyskawiczny w łóżeczku, ale ostatnio woli po prostu wyskakiwać z łóżeczka górą!
Budzi się co rano w świetnym humorze, ale w trakcie dnia różnie to bywa. Często się buntuje, zwłaszcza przy wieczornym myciu ząbków, przy zmianie pieluszki czy podczas posiłku i "skwierczy" - w takich momentach zdarza się, że tracę do niej cierpliwość i jeśli tylko mam możliwość to oddaję ją w lepsze ręce, np. tatusia.
PLANY
Jutro wybieramy się na tydzień pod namiot. Nie będzie mnie na fb i tutaj. A po powrocie ruszy kolejny konkurs. Tym razem z okazji 100000 wizyty na blogu. Do wygrania będą gadżety dla mam, coś dla naszych milusińskich i troszkę kosmetyków. Bądźcie z nami!
4 komentarze:
Dobrego wywczasu! U nas też przez jakiś czas Malutka miała fazę na wypluwanie jedzenia - i to takiego, które zwykle uwielbiała, teraz przeszło (zdarza się jasne, ale nie w takim natężeniu) i powiązaliśmy to fakcie z zębolami (czwórkami), chyba ją to jedzenie po prostu drażniło w obolałe dziąsła. Może u Hani też jakieś zębiszcza się szykują?
Wow, to świetnie juz mówi i dużo.
Ps. Bieszczady to moje rodzinne strony.
Dużo Hania umie słówek:) u nas najnowsze to "kapka" czyli czapka;D Z jedzeniem też przerabialiśmy fazę na nie, zaczęło się od wyjazdu nad morze i trwało dobry miesiąc. Były dni,że prawie nic nie chciał jeść. A później tak samo nagle jak się zaczęło,to się skończyło i od kilku tygodni Filip pochłania wszystko bez grymaszenia. Nawet polubił owsiankę!
Jejku, ale Hania jest rozgadana :) :)
My wciąż czekamy, Lili pyszczek co prawda się nie zamyka, ale mówi tylko po swojemu.
Prześlij komentarz