26.04.2011

Wielkanocne przejażdżki

W tym miejscu ten kto się jeszcze waha nabierze pewności, a ten kto się jeszcze nie zakochał na pewno to zrobi. No tak pięknie tam było, że aż mdliło. I te motylki fruwające parami, bażanty w wysokiej trawie i pięknie trelujące ptactwo - i to wszystko 10 minut drogi od centrum miasta! W życiu nie przypuszczałam, że tak może być pięknie właśnie w moim mieście!

A ... On pokazał mi to miejsce. Było cudnie. Jak w słodko - cukierkowym filmie.



Do tego wszystkiego przez sam środeczek łączki płynie tam strumyk, a jego brzegi gdzieniegdzie łączą betonowe słupy, tworząc wąskie kładki. Słońce grzało nas w plecy, a delikatny wiaterek rozwiewał grzywki. Uwielbiam to.

Następnego dnia miała być powtórka, lecz deszcz przekreślił plany na wielkanocny piknik na "łonie". Dopiero w poniedziałek mogliśmy wyruszyć na przejażdżkę:


Było super. Już się bardziej wyluzowałam, starałam się nie napinać niepotrzebnie mięśni. Nie miałam też żadnych "przygód", ślizgów, upadków itp. Starałam się radzić sobie w każdej sytuacji sama. Po piachu? - proszę ! , po żwirze? - proszę!, a może kawałek polną drogą z koleinami? - a jak! raz się żyje!

Do wynajdywania cudownych miejsc na posiad ma M talent! Piękne widoki na pola, łąki i las - byliśmy osłonięci od ludzkich oczu i uszu. Opalaliśmy się. Korzystając z chwilki przerwy ustaliliśmy dalszy przebieg naszej traski i postanowiliśmy odwiedzić koleżkę w Nałęczowie. Potem wyruszyliśmy na pojezierze, tylko że troszkę okrężną drogą.


W drodze powrotnej przekroczyłam swoją rekordową prędkość i teraz mogę mówić już, że jechałam 140 km/h na Suzuce Anetki! Wiem, że nie ma się czym chwalić i broń Boże, nie zamierzam pobijać swoich rekordów prędkości, nie mam ambicji pokonywania kolejnych kilometrów!

Z ciekawości jak to jest odważyłam się odkręcić "łychę". A to moto ładnie daje się prowadzić.. no może nie mam porównania. Nie mogę się doczekać mojej pociechy. Wtedy nawet dzikie trakty nie będą mi straszne! Ahoj przygodo!

Brak komentarzy: