Strony

5.07.2014

O psotnico!

Uwielbiam Hanka w tym kombinezonie! Miszlinka!

Uwielbiam takie dni jak dziś. Gdy ciepło, dmucha gorący, południowy wiatr. Pranie suche w mig. Jeść się nie chce, a na obiad wystarczy kalafior. Chciałabym tak przez cały rok.  




Hania od jakiegoś czasu mocno nas testuje. Bada granice. Naszej cierpliwości. Przynajmniej tak  myślałam i bardzo mnie ta nowa Córa drażniła. Doprowadzała mnie momentami do skraju wytrzymania. Miałam obawy, jakieś śmieszne, że to już tak zostanie, że Ona już zawsze będzie tak skwierczeć, marudzić z byle powodu itp. Że Ona tak już ma i będzie miała.


Oświeciła mnie wczorajsza rozmowa z moją siostrą - panią psycholog! To kolejny etap rozwoju. Dziecko około roczne zaczyna badać granice, ale nie cierpliwości rodziców. Bada co mu można, a czego nie. Poznaje reguły. I jak już zacznie, koło 12 miesiąca to badanie, tak bada i bada, do osiemnastki, a nawet dłużej. Tyle teorii, w duuużym skrócie.

Przeszliśmy jednym słowem na wyższy level rodzicielstwa. Już nie tylko papu i kupa, ale poważne zadanie: wychowanie!


Hania nie zna strachu. No oprócz jednego, że mama jak wyjdzie z pokoju to już nie wróci, a razem z nią cycy. O to jedno się boi. Bo na pewno nie boi się wysokości, prędkości czy nowości. Z jednej strony super fajnie, bo mamy aktywne, żwawe, ciekawe wszystkiego dziecko, a z drugiej strony bardzo męczące i absorbujące uwagę do granic.

Włazi wszędzie. Wspina się wszędzie. Spada, otrzepuje kolana i próbuje znów.

Uśmiecha się i uwodzi obcych. Na przykład gdy stoimy w kolejce do kasy.


Jeździ na wszystkich rowerkach, hulajnogach i jeździkach jakie parkują w naszym garażu. Chłopcy, moi siostrzeńcy mają całą flotę różnych pojazdów, mniej lub bardziej zaawansowanych w obsłudze: od rowerka trójkołowego, przez biegowy do mini 4-kołowca na małe akumulatory. Hania jeździ na wszystkim. Na części próbuje samodzielnie, a na reszcie z asystą lub w towarzystwie taty (patrz: quad).

...selfie z Córą.

I przy tym wszystkim ja mam chory kręgosłup, między innymi... Od kilku dni jestem na zwolnieniu lekarskim. Zapisywałam się na wizytę do lekarza z powodu bólu pleców, dokładniej odcinka krzyżowego, ale w międzyczasie przypałętała mi się jelitówka...

fot. Hania


2 komentarze:

  1. Rodzina w budowie6 lipca 2014 10:50

    och dzięki, że się tym podzieliłaś, bo u nas też ostatnio marudzenie, krzyki, robienie wszystkiego co dobrze wie, że nie wolno. a jak się złości! ludu!no nic, trzeba się zmierzyć z wychowaniem! zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się momentami zastanawiam czy to my wychowujemy Filipa czy on nas. Ewidentnie testuje naszą cierpliwość. A ja nawet sobie na zdawałam sprawy, że mam tej cierpliwości aż tyle, choć momentami łatwo nie jest, oj nie.
    Zdrowia życzę!!!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za Twój komentarz! Mam małą prośbę, podpisz się!