Kilka pierwszych razów miało miejsce w minionym tygodniu. Pierwszy raz Córa była w Nałęczowie, pierwszy raz widziała łabędzie, Ciuptaka...
Pogoda była fantastyczna w ostatnią niedzielę. Można było się dosłownie opalać! Hania wystąpiła w welurkowej bluzie z kapturem i sukience dżinsowej.
W zapomnianym pudle zabawek ze Skandynawii "odnalazłam" karuzelę z misiami. Pierwszy raz Hanka widziała coś podobnego! Przeżyła szok! Wgapiała się dłuższą chwilę, aż do znudzenia...
Kołyska po moich siostrzeńcach służyła nam od pierwszych dni i powoli jej czas się kończy. Hanka jest już duża. Na szerokość ma niewiele miejsca, jak zacznie się wspinać to może nam z tej kołyski wyskoczyć! ;)
We wspomnianym pudle, które zwlekłam z lodówki znalazłam to cudo! Plastikowe pianinko-dzwonki chromatyczne. Nawet pałeczka do niego się znalazła. Hania od początku wiedziała jak się tego instrumentu używa. Obecnie ćwiczy grę także nogami...
Pierwsze świadome i prawie zupełnie kontrolowane przewrotki z brzuszka na plecki i z plecków na brzuszek są stałym punktem codziennych sesji w-f, które Córa odbywa z tatusiem, bądź samodzielnie...
Pompki a'la J.I. Jane...
Nasze pierwsze motanie plecaka uważam za wielki sukces. Udało mi się za drugim podejściem odpowiednio zarzucić sobie Hankę na plecy. Był problem z włożeniem czapeczki, ale i z tym sobie jakoś poradziłam.
Pierwszy raz Hanka siedziała na fotelu w sypialni, do tego z braciszkiem ciotecznym. Zagadywali do siebie, podnosili na zmianę nogi do zdjęcia, a potem, jak ich przeniosłam na podłogę, włazili pod łóżko... ach, co to będzie jak Cór zacznie wędrować...
Urocze zdjęcia i widzę, że wycieczka udana :)
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Dzięki Pirelko! Wycieczka była super!
OdpowiedzUsuń