Dziś w Lublinie rozpływał się asfalt. Był plan i silne postanowienie, że z samego rana lecimy załatwić papiery bo czasu coraz mniej. I plan zrealizowaliśmy. Zerwaliśmy się z kurami (z tymi co zaspały, 8:15..) i popędziliśmy (taa, wyszliśmy z domu po 10:30) w międzyczasie, między innymi ubierając dziecię lekko i wygodnie, w wielo Coolababy i sukienusię TU...
Wiadomą rzeczą jest, że na ulicy Północnej w Lublinie, gdzie mieści się oddział ds. paszportów NIE MA GDZIE ZAPARKOWAĆ. Tzn. nigdy nie ma miejsca na parkingu pod Urzędem. Ale może i lepiej, bo choć zapłaciliśmy jak za zboże (busy - 5zł!) to na parkingu niestrzeżonym, prywatnym nieopodal było trochę zbawczego cienia.
Upał był niemiłosierny, z każdym krokiem czułam jak spodnie coraz dokładniej przylegały do ciała, oblepiając w łydkach wilgotnymi i ciepłymi od potu nogawkami i wrzynając się paskiem w moje pociążowe krągłości. Naprawdę nie wiem jak można w takim czasie, skwaru patelnianego jarać faje?? Mimo, że oczywiście na terenie urzędu palić nie wolno, to zanim się dotrze do KLIMATYZOWANEGO wnętrza, trzeba pokonać chodnik wzdłuż pierwszego budynku, następnie alejkę z ławkami na których przesiadują nałogowcy, a potem jeszcze przy samym wejściu otrzeć się o zmaterializowaną chmurę nikotyny i substancji smolistych kucającą przy samych drzwiach wejściowych.
W boksie przy wejściu siedzi przemiły i pomocny pan, u którego pobiera się druczki wniosku o paszport oraz druczek wpłaty. Obok boksu postawiono automat do numerków. Pan i kartka przylepiona na urządzeniu ostrzega, aby nie pobierać numerka przed wypisaniem wniosku, bo kolejka mija bezpowrotnie jeśli się nie zgłosimy na czas.... Ja numerek pobrałam przed wypisaniem wniosków dwóch.
Zdjęcia Dziecięcia.
No właśnie, co tu zrobić, jak ją trzymać, przecież widać ręce, albo bluzkę mamy, albo kawałek ucha mamy, przecież główki nie utrzyma.... wiedziałam, że Hańdzia dzielną lalą jest i sobie poradzi. Tylko czy fotograf sobie poradzi z Hańdzią?
Usiadłam na zydelku z lalą na rękach. Lewą pod pupą lali, prawą za głową-karkiem lali. Lala wyszła bez szyi na focie, ale w paszporcie szyja niezbyt ważna to przeszło. Resztki osoby Mamy na foci pani wymazała gumką w kompie i git. Dwie próby, dwie udane ;) . Koszt tej operacji 25 zł i mamy 8 sztuk lali bez szyi o wymiarach 35x45mm dla rodziny i znajomych, jak znalazł do portfela.
W poczekalni, gdzie można przysiąść i w wygodzie wypisać druczki klimatyzacja nie dociera. Stoją stoliczki i krzesełka, na ścianach tablice informacyjne w miodowej tonacji, a wzory jak prawidłowo wypisać druki wiszą na korytarzu... Więc jak sobie już wygodnie usiądziesz i w 4 polu na 2 stronie natrafisz na jakaś niewiadomą to musisz zadbać o rzeczy wartościowe (np. komórka, portfel z kasą i dokumentami, ewentualnie bobas w nosidełku), które masz rozłożone wokół swojego stanowiska na stoliku, wyjść na korytarz (klima!) i sprawdzić co powinno widnieć w polu. Czynność tę może utrudnić stojący w szeregu tłum oczekujących pod ścianą z tablicą informacyjną...
Kasa znajduje się także w miodowej poczekalni. Paszport dla osoby dorosłej, która nie ma żadnych zniżek (zniżki mają tradycyjnie renciści i ktoś tam, za okazaniem jakiejś tam legitymacji...) kosztuje AŻ 140 zł! Wydają go za to na 10 lat. Paszport Hani, tymczasowy bo na 12 miesięcy, kosztował 30 zł. Za uiszczenie opłaty należy się opłata - 5zł...
Mój M walczy o lepszy świat. Dlatego podszedł do informacyjnego boksu i zapytał Pana o możliwość skrócenia czasu oczekiwania, bo dziecko, bo małe, bo płacze i w ogóle, bo tak! A Pan spytał gdzie tak jest, że z dzieckiem to jakieś pierwszeństwo się należy. A właściwie to po co dzieciaka ciągnęliśta, jak nie ma obowiązku i dziecko do 5 roku życia w domu zostać powinno było. No tak, ale obowiązek mają rodzice - przy składaniu wniosku o paszport dla dziecka muszą być wszyscy rodzice lub opiekunowie, albo muszą załatwić notarialnie poświadczoną zgodę tego drugiego... Od tego jeżdżenia po korytarzu Hania przysnęła, a na jednym z wyświetlaczy po dłuższej chwili wyświetlił się nasz szczęśliwy numerek 64.
Na szczęście czas oczekiwania na naszą kolej nie był aż tak długi jak nam przepowiedział automat do numerków i nie o 12:35 a o 11:44 weszliśmy do pokoju ze stanowiskiem numer 7.
Sympatyczny Pan urzędnik przy okazji rozmowy (to raczej monolog był...) na temat polityki naszych wschodnich sąsiadów, imigracji ludności pochodzenia arabskiego do krajów zachodnich i ich modelu rodziny, równouprawnienia i praw kobiet, historii polskiej motoryzacji przyjął wszystkie dokumenty i sporządził stosowne adnotacje urzędowe na wniosku. Poinformował nas na koniec wizyty, że za rok prawdopodobnie go już nie zastaniemy, bo idzie na "niezasłużoną" emeryturę i żebyśmy o kolejny paszport dla Hani wnioskowali u kolegi ze stanowiska numer 8 bo to spoko kolo jest...
Urzędowy czas oczekiwania na nowy paszport to jeden miesiąc, ale ponoć wydają dużo szybciej, nawet w dwa tygodnie. Na stronie http://paszporty.mswia.gov.pl można sprawdzić czy warto fatygować się po odbiór dokumentu czy trzeba jeszcze trochę poczekać.
Czekamy ;)
W basenie...