Każda podróż zaczyna się od pakowania. Dzień przed wyjazdem mieliśmy koncert, wróciłam późno, córa już spała więc żeby jej nie hałasować, przełożyłam ostateczne pakowanie na ranek następnego dnia.
zdjęcie pt. Gdzie jest Hania? |
Pobudka 4:20. Szybkie pakowanie pieluch, kocyków, przewijaka, ubranek na zmianę w razie upału, mrozu, wiatru, powodzi itp..... zabawek starych sprawdzonych i nowych do wypróbowania, smoczków, herbatek...
W drogę!
Wyjazd o 6:00. Pierwsze karmienie w busie 8:45. Kilkukilometrowe korki i upał były ciężkie, ale do wytrzymania. Podczas poprzednich wyjazdów Młoda głównie spała, właściwie większość tras przesypiała. Tym razem przerwy pomiędzy drzemkami były dłuższe. Czas spędzałyśmy na oglądaniu książeczki, zabawie z kulą i żabką. Na szczęście te akcesoria wystarczyły, żeby skutecznie pannę Hannę zabawić.
Podróż zajęła nam więcej niż planowaliśmy - zaskoczyły nas ogromne korki na trasie Warszawa - Elbląg. Koło 11:00 było już jasne, że nie mamy czasu na obiad, nie mamy czasu nawet żeby zatrzymać się na parkingu i przewinąć Młode. Dwie mega bomby udało się opanować nie wyjmując Hani z fotelika - wyczyn możliwy jedynie w siedzisku Mutsy (tak mi się wydaje). Skorzystaliśmy z rad innych kierowców, którzy wypowiadali się na CB radiu i wybraliśmy drogi mniej uczęszczane, boczne ale i nie najlepszej jakości.. Udało się ominąć 60 kilometrowy korek Elbląg-Gdańsk oraz 12 kilometrowy korek na autostradzie A1 (1,15h czas oczekiwania na zjazd z autostrady, opłatę na bramkach wyjazdowych! Skandal na własne życzenie plus prawie 28 zł z portfela....) i o godzinie 16:10 dojechaliśmy na miejsce koncertu - Gdynia Park Kolibki.
Pierwsze wejście Młodej na scenę zostało uwiecznione przez M na milionie zdjęć..ale i chwila owa wymagała odpowiedniego udokumentowania ;) .
Projekt "Haniocycanie" - 2/07/13 |
Po próbie mikrofonowej i 2 marchewkowe kupki później wybraliśmy się na spacerek nad morze! Kolejny debiut córy. Tym razem na plaży.
Nóżki nie zmoczyła i fala nie obmyła, bo ostrzegano nas przed sinicami, ale stópki potaplały się troszkę w chłodnym piasku.
Koncert godzina 19:00. Sztuka jak sztuka - odbyło się i po robocie. Publiczność ciężka, siedząca, mało ruszająca się, nawet chociażby górnymi partiami ciała, nie mówiąc o dźwignięciu się z kocyków... Po 3 numerach trochę opadłam z sił. Dało o sobie znać zmęczenie (położyłam się o 2:00 przed wyjazdem, wstałam o 4:20 podróż też nie była przyjemnością....). Jakoś dotrwałam do końca.
Projekt "Haniocycanie" 3/7/13. Kiedyś miałam zdecydowanie odmienne rytuały po zejściu ze sceny, a dziś...
|
Po złożeniu wszystkich instrumentów i spakowaniu busa wyjechaliśmy o 21:00 - do domu!! Słońce przestało przygrzewać i nawet zrobiło się trochę chłodno. Haniutek przebrany w pajacyka na drogę powrotną i najedzony pod korek spał słodko z paroma przerwami na jedzenie i jednym przewijaniem (bomba, nie wiem już która tego dnia...). W tę stronę nie musieliśmy się spieszyć więc zaliczyliśmy zaległy obiad i kolację za jednym zamachem.
Godzina 5:25 wjazd do Lublina. Nie wiadomo skąd ona to wiedziała, że już się zbliżamy do domu, ale przy tabliczce z napisem "Lublin" otworzyła oczka i buzię :P .
Jeszcze tylko wypakowaliśmy busa, mój M i dziewczyny z zespołu przenieśli sprzęty do magazynku i mogliśmy rozwieźć się spokojnie do domów na odsypianie. I zamiast położyć się spać i w końcu odpocząć to ja smaruję posta.... no w d... mi się poprzewracało! Idę!
Jakie fajne dzieciństwo z muzyką się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńI zaraz zaraz, Ty grasz w Mikołajach?? ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTo takie nieruchawe towarzystwo nad tym morzem? Kicha, ja wybieram się w połowie sierpnia na Morską Ferajnę, mam nadzieję, że nie będzie drętwo;) Co do wyprawy, jestem pod wrażeniem. My jedziemy do Kołobrzegu we wrześniu, także nasz maluch wtedy zaliczy swoją pierwszą dłuuuuugą trasę w aucie, ale jak widać nie ma się czego bać. Twoje nosidełko faktycznie wygląda ergonomicznie, raczej już nie zmienimy, ale warto się przyjrzeć dla planujących zakup. #tata
OdpowiedzUsuń