Próbne wakacje trwały 1,5 dnia. Pojechaliśmy w sobotę, wróciliśmy w niedzielę wieczorem. Pojedziemy znów. Tym razem na dłużej. Bo już wiemy, że się da i że jest fajnie!
To był pierwszy wyjazd Hani pod namiot na naszą działkę w okolicach Rogóźna. Pierwsza nasza wizyta tego lata. Teren zarósł dziko, ale dzięki temu ma swój niepowtarzalny charakter. Jak żadna plaża w Chorwacji... ;)
Zanim mogliśmy rozłożyć namiot i przygotować ognisko mój M musiał podkosić dość spory teren. Było już późno, robiło się coraz ciemniej, ale udało się rozpalić ogień i przygotować kolację. Hania miała "dzień dziecka" i szalała przy ogniu do późna.
Mieliśmy oczy dookoła głowy, bo Hanka nie do końca rozumiała, że ognisko PŁONIE!
Niedziela zaczęła się dość wcześnie, bo już około 6:45 wstaliśmy i odetchnęliśmy upalnym, świeżym, leśnym powietrzem. A potem kawka i śniadanko dla Córy.
Noc minęła nam spokojnie, prawie jak w domu, z tą tylko jedną różnicą, że nasz domowy materac jest o niebo wygodniejszy... no cóż, takie są uroki biwaku.
Plan na ranek był taki: wykąpać się i pobyć nad wodą jeszcze zanim zwalą się tłumy plażowiczów.
Wyruszyliśmy kilka minut po 8:00. Po krótkim, może 15-20 minutowym spacerku wzdłuż złotych pól owsa doszliśmy nad jezioro Piaseczno.
Zostaliśmy nad wodą prawie do południa, kiedy to zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi. I coraz więcej śmierdzących grilli.
Czy grillowanie na plaży jest legalne?? Smutne, że staje się normą wśród polskich letników. Dla nas to obciach i dno.
Hania pierwszy raz świadomie machała nóżkami w wodzie. Na razie tylko w pozycji na pleckach.
W drodze powrotnej na działkę odkryłam, że mijane jagodziska są pełne owoców! Nie zważając na roje komarów i poganiającego z głodu M spędziłam na jagodach chwilę.
Hania usnęła w wózku po drodze i mieliśmy trochę czasu dla siebie.
Pierwsze w tym roku żniwa, które widzieliśmy. W kilka kwadransów pola otaczające naszą działkę zamieniły się w smutne rżyska. Jesień się zbliża, wołały do mnie...
Hania była bardzo zainteresowana kombajnem i tym co działo się na polach.
Odkryła w sobie pociąg do maszyn. Ma to po rodzicach :P. Siada sobie na tym skuterku i ustami robi 'brrum'.
A tak sobie jeździli, razem z tatusiem, po polnych drogach...
Powoli Hania zaczyna bawić się w odgrywanie ról, udawanie. Na początku było tulenie i całowanie lali, czy małpki, wożenie w wózku i huśtanie na huśtawce, a od tej niedzieli doszło gotowanie i robienie kawy.
A oto portret rodzinny z psem. Z przewagą psa.
Nasz próbny wyjazd okazał się mega sukcesem. Na drugi raz wiemy już co powinniśmy mieć ze sobą, a co jest zbędne. Listę już piszę, bo za kilka dni znikamy na dłużej. Nie mogę się doczekać!
Super wakacyjny weekend! Ja też bardzo lubię odpoczywać na łonie natury.
OdpowiedzUsuńA co do grilla na plaży, to mnie też to denerwuje;/ palą te grille i nie patrzą,że dym leci na ludzi;/
Hej! Świetny weekend,my tez byliśmy nad Piasecznem i tez bardzo przeszkadzają nam grille dlatego szukamy dzikich miejsc których niestety jest coraz mniej😃
OdpowiedzUsuńWygląda sielsko-anielsko!Obozowisko jak się patrzy! :)
OdpowiedzUsuńsuper :) my stacjonujemy nad jeziorem Zagłębocze (działka rodziców :)). grillom na plaży wśród kocy mówimy nie :)
OdpowiedzUsuń