W minioną niedzielę wybraliśmy się całą trójką
na koncert. Zerwaliśmy się z samego rana o 8:00. Mój M był nastawiony sceptycznie. Niedzielny poranek zwykle spędzamy w łóżku, wylegując się do późna, a tym razem wyciągałam nas na jakiś koncert! Kilka dni wcześniej mówiłam mu, że idziemy na koncert muzyki klasycznej dla niemowląt i kobiet w ciąży, ale chyba nie do końca uwierzył, że do tego dojdzie. W końcu ja też lubię sobie pospać.
Zarządziłam, że cała rodzina ma się ładnie ubrać, M też. Czyli koszulka ze smokiem NIE, koszula z kołnierzykiem TAK... Haniutek miał pierwszą i zapewne ostatnią okazję, żeby nałożyć prześliczną sukieneczkę z delikatnego sztruksiku, rozmiar 62, bo po prostu za tydzień już nie da rady jej włożyć. Udało nam się wyszykować w miarę sprawnie i już o 9:50 byliśmy pod Wojewódzkim Ośrodkiem Kultury w Lublinie. Śmiało podjechaliśmy pod samo wejście i zaparkowaliśmy auto pod budynkiem. Po namyśle zabraliśmy fotelik do środka, ale jak się okazało, nie był w ogóle potrzebny.
Zarządziłam, że cała rodzina ma się ładnie ubrać, M też. Czyli koszulka ze smokiem NIE, koszula z kołnierzykiem TAK... Haniutek miał pierwszą i zapewne ostatnią okazję, żeby nałożyć prześliczną sukieneczkę z delikatnego sztruksiku, rozmiar 62, bo po prostu za tydzień już nie da rady jej włożyć. Udało nam się wyszykować w miarę sprawnie i już o 9:50 byliśmy pod Wojewódzkim Ośrodkiem Kultury w Lublinie. Śmiało podjechaliśmy pod samo wejście i zaparkowaliśmy auto pod budynkiem. Po namyśle zabraliśmy fotelik do środka, ale jak się okazało, nie był w ogóle potrzebny.
Sala Kameralna w WOK - dywaniki i poduszki czekają na małych melomanów. |
Przy wejściu przywitała nas przemiła pani
sprzedająca wejściówki na koncert. Dostałam także skromny folder z informacją
kto wystąpi, co zagrają muzycy tego dnia i tekstem piosenki „Jedzie pociąg
z daleka”.
Muszę się czymś pochwalić. Nigdy nie należałam do osób
zbytnio otwartych i chętnych by zawierać nowe znajomości. Do ludzi podchodziłam
zwykle z dystansem. Zauważyłam wielką zmianę swojego nastawienia do ludzi
dzięki mojej córci. Częściej (tak myślę) uśmiecham się do obcych. Łatwiej jest
mi odezwać się do nowo poznanych osób. Te kilka minut przed rozpoczęciem
koncertu spędziłam na witaniu się z innymi mamami i ich pociechami. Podziwiałam
piękne stroje innych dziewczynek i byłam zachwycona ich zachowaniem - były
takie śmieszne, te ich niezgrabne ruchy, pierwsze nieudolne powitania,
dotknięcia się po buziach. No przesłodkie są takie malutkie dziewuszki! Hania
także witała się z pozostałymi dziewczynkami i była bardzo nimi zainteresowana.
Powoli schodzili się inni rodzice z dzieciaczkami. Na godzinę 10:00 zaproszeni byli słuchacze od 0 do 2 lat. Naliczyłam dwanaścioro dzieci z rodzicami i chyba tylko jeden chłopczyk był wśród małych melomanów! Hania była jedną z najmłodszych, większość sprawnie raczkowała lub chodziła po sali.
W programie utwory J.S. Bach'a i C. Saint-Saens'a. |
Koncert prowadziła Ewa Starownik - Kuszewska. Swoje wypowiedzi dostosowała do możliwości maluszków, które z zaciekawieniem słuchały co miała do powiedzenia o instrumentach, o ich brzmieniu i budowie. Były to bardzo ogólne podstawowe informacje - „To jest wiolonczela”, „Tak brzmi wiolonczela” , „Wiolonczela gra” , „Tak gra wiolonczela. Nisko.” itp. Bardzo podobały mi się te edukacyjne przerywniki i chyba były konieczne, bo dzieciaczki troszkę się rozpraszały, kiedy utwór trwał zbyt długo.
Jakoś w połowie koncertu, po prezentacji instrumentów rodzice zostali zachęceni do śpiewania swoim pociechom i to mi się bardzo podobało! Najpierw tylko na sylabach nuciliśmy piosenkę „Jedzie pociąg”, potem dodaliśmy ruch i kołysanie. Na koniec śpiewaliśmy cały tekst piosenki z akompaniamentem instrumentów. Wszyscy rodzice chętnie włączyli się w śpiew.
Hania była bardzo zasłuchana. Miała do
czynienia z wiolonczelą wcześniej, ale pierwszy raz słyszała flet poprzeczny na
żywo. Prawie do końca koncertu przesiedziała u mnie na kolanach, a potem
troszkę przynudziła. Przesiadłam się na tył sali i przy piersi uśpiłam Małą.
Spała smacznie do końca koncertu, obudziła się dopiero jak ją ubieraliśmy do
wyjścia.
Z rozmowy z muzykami wiem, że koncerty
odbywają się raz w miesiącu, za każdym razem inne instrumenty są prezentowane.
Wiem, że nie był to nasz ostatni raz i będę śledzić informacje na temat Smyków
w internecie (tutaj www.smyki.info.pl lub
http://www.dobrystart.lublin.pl/smyki.html
). Ceny biletów: dorosły 25 zł dziecko bezpłatnie.
W wydarzeniu wzięliśmy udział dzięki portalowi tudzieci.pl. |
Cudowne!
OdpowiedzUsuńIleż tej Wasze radości na fotach :)
Ewa
fajna inicjatywa. dziecko do małego poznaje kulturę :)
OdpowiedzUsuńTo ważne, żeby zaznajamiać maluchy z muzyką ogólnie sztuką, od małego. Widać było po innych dzieciach, że nie był to ich pierwszy raz. Na takie koncerty raczej wybierają się ludzie, którzy mają w jakiś sposób kontakt ze sztuką w życiu, nie jest to dla nich odległy temat. Trudniej przekonać kogoś, kto nie był, nie chodzi i nie wie że to jest fajne i ważne dla dziecka! Dlatego napisałam o tym wydarzeniu, żeby kogoś może ośmielić, bo muzyka poważna nie jest taka poważna do końca... ;)
OdpowiedzUsuńHej Aniu:) Dzięki że o mnie pamiętasz:) Niestety 20ego akurat wyjeżdżamy ale na następnym koncercie się spotkamy:) powiem szczerze że baaardzo mnie zachęciłaś:) W ogóle super się czyta tego Twojego bloga:) jest inspirujący i mobilizujący:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Kubulek z mama Dorotką:)
Dorotka! Cieszę się i już nie mogę sie doczekać spotkania! Kubunia ucałuj ode mnie i Hanki!
OdpowiedzUsuń