Nie jest łatwo zrobić zdjęcie takiej parce. Nie dość, że nie chcą usiedzieć w miejscu, uciekają z kadru, nie chcą popatrzeć się w obiektyw w jednym momencie, tylko jak jedno się patrzy i uśmiecha, to drugie w tym momencie oblizuje konika... Hanka z Kubą mieli dzisiaj słabą synchronizację.
Nie wiem ile Hania waży, ale ponad 8600g. Ten słodki ciężar czuć. Ręce mdleją podczas noszenia tej panny, coraz częściej odkładam ją na podłogę lub do łóżeczka, żeby mi ręce odpoczęły. No nie da się nosić jej dłużej jak parę minut.
Nie wiem ile mierzy, ale długa jest skubana. W końcu dorosła do zakupionych już jakiś czas temu bluzeczek z f&f i dumnie obnosi się w nich od paru dni. Rozmiar 6-9, 9-12. Spodenki, które jeszcze powinny być teoretycznie dobre zwykle mają za krótkie nogawki, ale są nadal dość luźne w pupie.
Wczoraj po raz pierwszy oficjalnie Hanka sama wstała. Opierała się o leżącego na łóżku tatusia. Nóżki tak nieporadnie wykręcała do wewnątrz i chwiała się na boki, kiedy puszczała się podparcia. Dziś cały dzień ćwiczyła nową umiejętność wstawania i siadania. Ciągle pełza, ale coraz częściej odpycha się nóżkami i podnosi na ramionach i kolanach całe ciałko. To, że pełza, a nie raczkuje, nie znaczy, że przemieszcza się z małą prędkością. O nie! Przepełzanie z jednego końca korytarza pod drzwi do łazienki zajmuje jej chwilkę...
Ostatnio ma problemy z zasypianiem. Często nie mogę uśpić jej na drugą, popołudniową drzemkę koło 15-16. Jak do 17 nie uda jej się przespać, choć pół godzinki, to mamy problem wieczorem. Dziś np. zasnęła po około 2,5 godzinach usypiania, o 22:39..... Wciąż w nocy budzi się co 2-3 godziny na jedzenie. Na szczęście nie rozbudza się i nie płacze, zjada chwilkę i zasypia. Możliwe, że to już taki nawyk i powinnam stopniowo odzwyczajać ją od tego przebudzania. Informacje na ten temat znalazłam w książce "Język niemowląt". Muszę się bardziej w nią wczytać, bo chyba jednak warto...
Postanowiłam na razie nie bawić się w gotowanie dla Hani mikro porcji rybki, króliczka i indyczka... Nie zamierzam mieć z tego tytułu wyrzutów sumienia. Warzywka sobie Młoda wcina sama, z rączki, ale mięsa póki co będzie jadła z gotowców, albo będzie dostawała od nas, to co akurat będziemy jedli (oczywiście nie smażone, tylko gotowane i z minimalną ilością soli i pieprzu).
Od prababci dostała kilka obiadków i deserek Gerbera. Dziś pierwszy raz Hania jadła rybkę. Bardzo jej smakowało i chętnie otwierała buzię! Zjadła pół małego słoiczka, potem razem z nami jadła makaron z serem białym, a w między czasie zjadła skórkę od razowca. Wczoraj i przedwczoraj próbowała wyśmienitych pierożków prababci i bardzo jej smakowały. Tak samo jabłuszko, do którego przyssała się na dobre 30 minut i nie dawała sobie zabrać. A i chlebek bananowy cioci Agnieszki jest na top liście ulubieńców ;) ....
Przestały interesować ją jej zabawki. Woli wspinaczki, pełzanie i siadanie. Bardzo ciekawią ją nowe rzeczy, niekoniecznie przeznaczone do zabawy dla dzieci poniżej 1 roku ż. takie jak kontakt w ścianie, głośniki, kable, przedłużacze, okulary prababci, gazety, butelki plastikowe...
Mój M ćwiczy z Córą pokazywanie różnych przedmiotów w domu. Nauczyła się wskazywać wzrokiem lampę pod sufitem, kogutka na zegarze w kuchni, motylka nad przewijakiem, kafelki nad oknem kuchennym, a dziś poznała lodówkę i konika. Żywo reaguje też na wspomnienie imienia naszego psa - Amora.
Dalej nie lubi ubierania przed spacerkiem i marudzi ostatnio często na przewijaku. Przekręca się i wierci podczas zmiany pieluszki. Czasem muszę się ostro namęczyć, żeby przytrzymać ją na miejscu, żebym mogła odpowiednio pozapinać napy. Od zmian w diecie mamy też problemy z pupką. Niestety zdarzyły nam się odparzenia, z którymi próbuję radzić sobie tradycyjnie sudocremem, mąką ziemniaczaną, talkiem i wietrzeniem... :(
Zauważyliśmy, że przeciągłe dźwięki, które Hania czasem z siebie wydaje, to nie takie zwykłe gaworzenie, czy marudzenie, ale śpiew! Dzisiaj, kiedy śpiewałyśmy sobie z mamą kolędy razem z nagraniem z CD Hanka się do nas na chwilę przyłączyła! Zachęcona przeze mnie podśpiewywaniem długich dźwięków naśladowała je i trafiła idealnie w odpowiednią tonację! Byłam w szoku, bo brzmiało to tak jakby z nami śpiewała!
Coraz trudniej jest opisać co Hania umie i jak się zmieniła przez miniony miesiąc, bo jest tego dużo, coraz więcej. Umie i robi wiele rzeczy i coraz wyraźniej sygnalizuje swoje potrzeby, zaznacza swój charakter. Przezywamy ją już czasami "mała terrorystka", bo dobrze wie, co zrobić, żeby uzyskać od nas to co chce. Niestety, przyznaję się, że rozpieszczamy ją z moim M na maksa.
Kochanie, buziaczki od Mamy i Taty! I dla Kubunia też :*.
Gratuluję 7 miesiąca :) Mój syn za 5 dni skończy 7 miesięcy :D
OdpowiedzUsuńpomimo trudnosci sesja i tak wyszla boska ;d
OdpowiedzUsuńAleż oni są słodcy! Cudowne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńA Hania rośnie niesamowicie:)
Książka "Język niemowląt" na początku mi się podobała, ale kiedy na maksa wczułam się w bycie mamą stwierdziłam,że tezy tam zawarte są bez sensu. Oczywiście to tylko moja opinia;)
A co do gotowania to powiem Ci,że wystarczy kupić np.pierś z kurczaka czy kawalek cielęciny, podzielić na małe porcje i zamrozić. Jak gotujesz zupkę to tylko wyciągasz taki kawałeczek:) Ja zupkę gotuję zawsze od razu na 2 dni,więc nie są to takie malusieńkie porcje:)
Dziękujemy i pozdrawiamy Was!
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy Was i Alanka!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wiem, znam te sposoby ;) tylko, że ja bym piersi z kurczaka młodej jeszcze nie dawała - hormony wzrostu i inne cuda w nich są, a ona na razie je max. 2łyżki - takie ilości to śmiech na sali... jak zje mi cały duży słoik - albo więcej jak 1/2 brokuła to wtedy kupię jej królika ze wsi, albo cielęcinę i ugotuję. A na razie to więcej zjada po prostu nam z talerzy niż tych swoich obiadków. Pozdrawiamy Filipka i Was!
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńO, widzę, że mój Filip o dwa tygodnie starszy;) Ale Hania sprawniejsza, bo Fifi nie przemieszcza się wcale;) Fajna sesja;)
OdpowiedzUsuńimponujące osiagnięcia jak na 7 miesięcy! zuch dziewczyna!
OdpowiedzUsuńAle cudna sesja!
OdpowiedzUsuńMoje dziecko też jest "małym terrorystą" ale mąż twierdzi że mała nie terroryzuje ale jest bardzo asertywna, dobrze wie czego chce i po prostu musi to osiągnąć.
OdpowiedzUsuńmiodzio! jak 2 świąteczne pierniki! Buziaki dla Was!
OdpowiedzUsuńcmok! cmok!
OdpowiedzUsuńproblem w tym, że ja chyba jestem za mało asertywna do mojej Córy... :P
OdpowiedzUsuń