Bo w święta to trzeba się najpierw narobić. Dopiero jak się naharuje człowiek jak wół, to sobie może z czystym sumieniem zasiąść do wieczerzy i wzbudzić poczucie winy reszty rodziny, że się niewystarczająco włączyła w świąteczne przygotowania...
Obserwuję moje kobitki w domu i jestem pełna różnych uczuć.
Podziwiam, zazdroszczę, zastanawiam się skąd biorą siłę, złoszczę się, cieszę i martwię...
Mama już od co najmniej miesiąca, przy różnych okazjach mówi "muszę, bo święta idą", "to na święta". Okna pomyte, dywany potrzepane, podłogi i wszystkie bibeloty przetarte. Od trzech dni siedzą w kuchni i pichcą. Dziś na tapecie był bigos, wcześniej śledzie, ciasta.. Siostra też szalała. I to przy dwójce małych rozrabiaków! Dom na glanc. Własnoręcznie skręcane wieńce świąteczne i inne ozdoby już cieszą oko. Świąteczne muffiny upieczone, pranie powieszone.
Jak co roku wieczerza wigilijna będzie u mojej mamy. Siostra z rodziną, nasza trójka i nestorka rodu - babcia. Jak co roku ja jestem od smażenia karpia, keksa na bogato i sałatki jarzynowej. No i się jak co roku martwię, że zrobię ZA MAŁO. Nie, że za mało jedzenia, ale tak ogólnie. Za mało się naharuję. Nie będę pełnoprawnym biesiadnikiem z obolałymi od stania przy garach stopami, pękającym krzyżem i głową...
Myślałam, że to telewizja tak nakręca kobiety do tej przedświątecznej bieganiny. Ja z racji bycia osobą pozbawioną, na własne życzenie, tego medium w swoim domu, czułam się wolna od tej całej mikołajowej propagandy. Ale przecież moja mama też tv nie ogląda. Nawet nie ma. Siostra na tv nie ma czasu, choć często telewizor jest włączony i sobie chodzi, sam... A jednak szaleją obie od dwóch dni.
No to skąd im się to bierze?
Widocznie to już taka tradycja. Święta = zapieprz.
Wam, moi Drodzy, życzę spokojnych, udanych Świąt.
Abyście spędzili parę fajnych dni z Waszymi bliskimi.
i Wam samych radości na nadchodzące święta. aby radość gościła w Waszych sercach, a uśmiech nie znikał z twarzy. wesołych świąt! Kasia z emiliowy świat.
OdpowiedzUsuńOj to i tak dużo masz w planach! Teraz takie czasy, że chyba tylko to zostało - uczucie zmęczenia, jako pokuta, takie jakieś oczyszczenie przed nadejściem Małego Jezuska. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie też co roku zapieprz, ale my to po prostu... lubimy :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :*
u mnie bieganina zaczyna się dość późno, a w zasadzie za późno, przez co z pewnością dzisiaj będziemy pichcić do późnej nocy, żeby na jutro przynajmniej część potraw mieć gotowych :)
OdpowiedzUsuńNo i mnie też dopadło. W końcu wrócił mój M i mogliśmy zająć się świętami na całego. Od rana, no od 11:00 zakupy, potem jedna blacha, druga blacha i już prawie 21:00! Jutro czekają na mnie karpie i odkurzacz. Fajny czas! ;)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam dziś...
OdpowiedzUsuńOj ja też lubię, tylko się tak długo zbieram żeby zacząć....:) Wesołych :*
OdpowiedzUsuńwzajemnie kochana ,dużo wszystkiego dobrego :*
OdpowiedzUsuń