Sobota
Od rana w domu było bardzo wesoło i głośno. Przyjechała moja babcia z Krasnegostawu. Zawsze jak przyjeżdża siadamy z siostrą, mamą i czasem z moim M w kuchni u mamy i przy jakiejś herbacie czy kawie gadamy co u nas, chwalimy się postępami dzieciaków, witamy długo i radośnie. Tym razem babcia przyjechała dość późno, niestety nie miałam zbyt dużo czasu na powitalną nasiadówkę, bo musiałam sama wyprawić nas na basen, wybrać się z Lalą i dojechać do DSK. Sama, bo mój M tego dnia akurat pracował i miał dojechać do nas przed zajęciami.
Spotkaliśmy się na parkingu pod szpitalem.
Postanowiliśmy, że wykorzystamy te zajęcia i okazję do przetestowania kołnierza do pływania dla niemowląt. Najpierw pozwoliliśmy Młodej pobawić się kółeczkiem, pomacać, pogryźć, a dopiero po zakończonych ćwiczeniach spróbowaliśmy jej go nałożyć.
Zawsze staram się, żeby Hania nie była śpiąca czy głodna podczas pływania. Niestety tym razem chyba obu warunków jej nie zapewniłam, bo była marudna już od samego wejścia do wody. Specjalnie przesunęłam jej pierwszą drzemkę trochę później niż zazwyczaj, czyli uśpiłam ją koło 11, a nie jak zwykle koło 10, a ostatniego cysia dostała koło 12:30... Zajęcia rozpoczęły się o 14:30 więc zdecydowanie, 2 godziny, to zbyt długi czas jaki minął od karmienia. Cóż, muszę pamiętać, żeby za tydzień nakarmić Lalę przed samym wyjściem z domu.
Kołnierz Baby Swimmer jest pompowany, zapinany na karku za pomocą podwójnych rzepów. Więcej na jego temat napiszę w osobnym poście. Spodobał nam się ten gadżet na basenie. Rzeczywiście fajna zabawka. Pomimo wcześniejszego płaczu i niechęci do pływania tego dnia, Hani wyraźnie podobało się swobodne unoszenie na wodzie z użyciem tego kółka. Uspokoiła się, zrelaksowała...
Niedziela
Następnego dnia wstaliśmy bardzo późno, bo dopiero około 10:30! Ja całą noc nie mogłam spać, było mi zimno, bolał mnie brzuch. Hance spało się super i to nie ona pierwsza się obudziła, tylko mój M. Wstał i zrobił nam kawkę niedzielną, którą potem musiałam wylać do zlewu... Zawsze, kiedy jest włączona pralka musimy przenosić czajnik do innego pokoju, bo "wywala" nam korki. No i oczywiście tym razem też wywaliło, ale M nie zauważył i zalał (ostatnie 2 łyżeczki!) kawy niedogotowaną wodą... Cóż, zaletą mieszkania w domku jednorodzinnym z kochaną mamusią (wiem, że podczytuje :* ) piętro niżej jest to, że można liczyć na jej zapasy kawy, mleka, jajek itd. Poratowała nas kawą, mlekiem i nawet ciasto ze śliwkami dostaliśmy do kawki.
Nie jestem osobą z przyklejoną komórką do ręki, albo co gorsza do ucha. Gorzej. Dla niektórych. Bo często mam wyłączony dzwonek, nie odbieram, nie odpowiadam na smsy... no dramat. Miałam dużo szczęścia, że coś mnie tknęło i spojrzałam na telefon jakoś koło 12:30 i odczytałam sms z soboty od Gosi "potwierdzam spotkanie... o 12:00 .... fika..... weź Hanię"... Taaaa. Szybka decyzja, sms zwrotny z informacją, że ze mnie melepeta i potwierdzenie z drugiej strony, że będą czekały! Ufff. W półgodziny udało nam się wybrać i dojechać do Fiki na spotkanie z kobitkami z tudzieci.pl.
Pojechaliśmy oczywiście całą trójką. W drodze Hanuś zasnęła i do Fiki wnieśliśmy ją w foteliku. Pospała jeszcze kilkanaście minut i się przebudziła, ale grzeczniutko siedziała u tatusia na kolankach, rozglądała się po kolorowym, ciepłym wnętrzu kawiarni.
Spotkanie zorganizowała Gosia z portalu tudzieci.pl, z którym od pewnego czasu współpracuję. Nasza znajomość do niedzieli była wyłącznie wirtualna. Cieszę się, że dzięki temu, że zaangażowałam się w pisanie bloga mogłam poznać takie osoby jak ona, Marta i reszta. Na spotkaniu poznałam ciekawe mamy blogujące, które zdarzyło mi się wcześniej kilka razy odwiedzić wirtualnie - Karolinę z Całego świata Karli i Sylwię z Mamy w domu, a także Kasię z http://wielokolor.pl/. Było to pierwsze tego typu spotkanie w mojej "karierze" blogerskiej i mam nadzieję, że nie ostatnie.
Rozmawiałyśmy o współpracy, o tym czym możemy się wzajemnie podzielić, w jaki sposób możemy wesprzeć nasze działania. Podjęłyśmy się wspólnej organizacji kilku akcji, o których więcej napiszę wkrótce. W naszą rozmowę na chwilę włączyła się także p. Ania, właścicielka klubokawiarni Fika. Podzieliła się z nami swoim doświadczeniem w organizowaniu akcji promocyjnych i innych wydarzeń, które mają miejsce w jej kawiarni.
Kiedy my, mamy gadałyśmy przy kawkach, często zbaczając z głównego tematu, tatusiowie i dzieciaki zabawiali się w zarezerwowanej na ten czas dla nas bawialni.
Po spotkaniu na chwilkę zajrzałyśmy na półkę z książeczkami 0+ .
Hani spodobała się książeczka z okienkami, "Miffy w zagrodzie". Od kilku dni jedną z jej ulubionych zabaw jest "a ku ku" więc uznałam, że książeczka z tym motywem będzie dobrym zakupem. Nie była tania, bo 17,90 zł to sporo za kilka grubych stron, ale raz na jakiś czas można zaszaleć, dla dziecka! :P
Kiedy wróciliśmy z Fiki do domu było już ciemno. Dzień mignął nam błyskawicznie. Zakończyliśmy go kąpielą, ale inną niż do tej pory, bo w kołnierzu. O ile na basenie ten gadżet mi się podobał, to w wannie nie bardzo. Chociaż Haniutce się podobało i pewnie mogłaby w tej wodzie dużo dłużej siedzieć, gdybym nie zarządziła końca tej zabawy.
Przed snem przeczytaliśmy książeczkę zakupioną w Fice i urządziliśmy sobie "w-f" jak co wieczór. Czyli Hanka szalała na golaska, machała rączkami, nóżkami, na czworakach bujała się w przód i w tył, robiła przewrotki na boki, z brzucha na plecki...
Poniedziałek
Nie jestem prawdziwą blogerką. Nie mam nawet jednego zdjęcia z poniedziałku. Musicie uwierzyć mi na słowo.
Kiedy rano patrzymy w słodką buzię naszego maleństwa wiemy, że to będzie kolejny cudowny dzień! Uwielbiamy ten moment rano, jeszcze przed kawą i pierwszym przewinięciem, kiedy Maluszka wierzga nóżkami, cieszy się, uśmiecha bezzębną gębulą i patrzy na nas tymi błękitnymi ślepkami. Tak, tak, śpimy razem. A przynajmniej rano zwykle budzimy się obok siebie.
Byliśmy dzisiaj na długim spacerze. Przez długi czas Młoda nie chciała zasnąć pomimo tego, że już dawno był czas jej drzemki i w domu marudziła, na spanie... w końcu usnęła, a my mogliśmy sobie pogadać o różnych sprawach, o których nie mieliśmy czasu w ostatnich dniach.
Dziś po raz pierwszy Hania świadomie bawiła się wymawiając głoski BA-BA, BI-BU! Mówiła sobie, krzyczała, a nawet śpiewała kiedy odsłuchiwałam nagrania z ostatniej próby mojego zespołu! Do tej pory zdarzało się jej wielokrotnie powtarzać, jakby dla zabawy, głoski GHI-BY, GU-GHY. Nie mogłam się doczekać momentu, kiedy usłyszę jej głosik jak wymawia kolejne głoski.
Na moim kanale na Youtube pojawia się coraz więcej filmów. Mam ochotę nakręcać więcej filmików, czy chcielibyście oglądać więcej? Może macie jakieś propozycje, o jakiej tematyce nagrać filmik? Napiszcie w komentarzach co o tym myślicie. Dzięki!
aktywnie spędzony weekend :)
OdpowiedzUsuńmiffy jest świetny dla takich maluszków :)
pozdrawiam ciepło...
tynka
Widzę, że bardzo aktywnie i fajnie spędzony czas :) popieram i bardzo miło mi się czytało.
OdpowiedzUsuńA ten kołnierz do wody bardzo mnie zaciekawił, świetna sprawa.
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Aktywnie, tak jak lubimy! U nas też dużo się działo, ale uwielbiam to zmęczenie po całym dniu....
OdpowiedzUsuńdziaaało się :)
OdpowiedzUsuńOj gdyby nie pogoda pewnie zrealizowalibyśmy więcej planów weekendowych, ale i tak było fajnie ;)
OdpowiedzUsuńAle świetnie spędzony weekend. A Hania jak pieknie w tym basenie pływa. Pozdrawiamy ciepło.
OdpowiedzUsuńależ ona czuje się jak ryba w wodzie na basenie :)
OdpowiedzUsuńps. dużo się udzielacie w różne spotkania z dziecmi :)
Tak sobie wymyśliliśmy sposób na wychowanie przez naukę i zabawę... zobaczymy jak nam to dalej będzie wychodziło, ale na razie fajnie tak spotykać się z innymi rodzicami i dziećmi, wymieniać doświadczenia i inspirować wzajemnie! Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńPS. w najbliższą niedzielę już mamy kolejne warsztaty, tym razem muzyczne!
Widzę, że cały długi weekend intensywny :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe spotkanie pozdrawiam i do zobaczenia :) Sylwia
bawialnia MEGA ,zazdroszczę takiego miejsca ! :) klubokawiarnia też niczego sobie ,takie miejsce przytulne "jak w domu" :)
OdpowiedzUsuńa Hania słodka :)