fot. Piotr Kassin |
Dziś pomimo okropnego samopoczucia, bólu głowy, niewyspania i ogólnej drażliwości (phi! dzień jak co dzień?) wybrałam się z Lalą na pokazową lekcję angielskiego dla maluszków. Spotkanie odbyło się w Kawiarnio - Księgarni "Spółdzielnia".
Przybyła spora grupa rodziców z dzieciaczkami w wieku od około roczku do ok. 2 lat. Mamusie zajęły przygotowane dla nich i dla ich pociech miejsca na kolorowych dywanach i poduszkach. Aby wygodnie móc się bawić i korzystać z nauki wszyscy pozbyli się swoich bucików. My się troszkę spóźniłyśmy (jak zwykle :P ) i już nie chciałam zaburzać toku pokazu, więc zajęłam krzesełko tuż obok. Nawet lepiej się stało, bo Hania miała super widok na wszystko i wszystkich.
Podczas całej zabawy przygrywała nam HARFA!
Ten cudownie brzmiący instrument rzadko można oglądać i słuchać z bliska. Tym bardziej dzieciaki były zaaferowane jej widokiem i brzmieniem. Myślę, że był to wspaniały pomysł, aby do rymowanek i pioseneczek akompaniament był realizowany właśnie przez harfę - piękne, delikatne brzmienie nie ogłuszało nikogo, prowadząca mogła swobodnie opowiadać z melodią w tle, szerokie brzmienie dopełniło i wzbogaciło melodie śpiewane przez lektorkę. Nota bene obdarzoną świetnym głosem!
fot. Piotr Kassin |
Zajęcia prowadzone były w całości w języku angielskim. Również do nas, rodziców, prowadząca zwracała się w tym języku. Więc mamusie także mogły przypomnieć sobie trochę słówek! Zabawy angażowały wszystkie dzieci, bez wyjątku. Podczas śpiewania piosenek angielskich dzieciaki miały pokazywać słowa rączkami, pokazywać rysunki, figurki. Podczas śpiewania piosenki "Old McDonald had a farm", kiedy w tekście była mowa o którymś zwierzątku, o piesku, krówce itd. dziecko, które miało daną figurkę w rączce podchodziło do prowadzącej i odkładało zabawkę do specjalnego pojemniczka. Hania dostała do rączki figurkę owieczki. Troszkę jej pomogłam w zabawie.
Zajęcia zakończyły się chwilką relaksu na podusiach przy akompaniamencie harfy. Potem był czas na rozmowę z prowadzącą i cyknięcie fotki z przesympatyczną harfistką i jej instrumentem.
Takie zajęcia, oparte na zabawach, wyliczankach i śpiewankach na pewno poza aspektem edukacyjnym są świetnym sposobem na spędzenie z dzieckiem czasu - innym, kreatywnym i wartościowym. Dla naszej córci na takie nauki to jeszcze za wcześnie, ale widać było po jej mince, że się jej podobało. Przez cały czas trzymałam ją u siebie na kolanach, a ona z zainteresowaniem obserwowała prowadzącą i inne dzieci, słuchała muzyki i żywo reagowała na dźwięki. Nie marudziła ani przez chwilkę, a w drodze do samochodu po skończonym pokazie usnęła w nosidełku.
Praca Katarzyny Boguckiej z serii "Lala Lolka" - do obejrzenia w Spółdzielni. |
W Kawiarnio - Księgarni nie mogło zabraknąć książek. |
Zajęcia Musical Babies prowadzone są dla dzieciaków od 6 miesiąca ż. |
PS. Dziś jeszcze czeka mnie pakowanie, a jutro o 7:00 zbiórka i wyjazd na koncert. Tym razem jedziemy do Sanoka! Bajo!
mam pytanie: dlaczego dorosła kobieta, jak ty, mającą dziecko, pisząca bloga do znacznej grupy odbiorców tak pięści się z językiem? momentami nie da się tego czytać, bo słowa są tak pozdrabniane, a tekst przesłodzony. Sama jestem matką i z rozwagą używam zdrobnień, bezpośrednio do córki (nie córci!) możesz zwracać się "Lala", ale szanuj swoich czytelników ! Nie jesteśmy upośledzeni żeby czytać o pioseneczkach czy podusiach! Dziękuję za uwagę, Katarzyna.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa takie zajęcia:) Dobrze, że w naszym mieście są takie miejsca, gdzie można kreatywnie spędzać czas z dzieckiem, a nie w domu przed telewizorem.
OdpowiedzUsuń