- Przepraszam, że obiecałam i do tej pory nie zrealizowałam obietnicy - post o wózku Mutsy wkrótce - OBIECUJĘ ;)
- Zapowiedź: w planach także post "What's in my Cloth Diper Bag" - Co Mam w Torbie - chcecie?? Ciekawi to kogoś? Dajcie znać w komentarzach lub na facebooku ;) .
Mam już w miarę opanowany system wyprawiania się z Hanią z domu. Sprawdziłam parokrotnie, że obmycie jej myjką, zasypanie pudrem, zapakowanie w pieluszkę, ubranie i nakarmienie zajmuje około 40 - 45 minut. Młoda nie marudzi, prawie nigdy. Na przewijaku cieszy się i robi minki, śmiesznie gaworzy (!) - jak malutki gołąbeczek. Podczas zakładania czegoś przez główkę, robi zaniepokojoną minkę i dalej się cieszy. Mówię, że ta dziewczynka nadaje się do reklam!
Noc Sobótkowa
Wczoraj miałam wielką pomoc w osobie mojej Mamy, która coraz chętniej zajmuje się małą. Z początku twierdziła, że już nie pamięta jak się takim szkrabem zajmować, jak przewijać, jak myć itp. Na szczęście, moje i Hani, już sobie przypomniała, raczej. Podczas kiedy Mama ubierała Hańcię, ja mogłam pozbierać rzeczy na wyjazd i dokończyć szykowanie siebie.
Po każdym wyjeździe uczę się jakie rzeczy są przydatne w sytuacji "z dala od domu". Nasz pierwszy wypad - do Kraśnika - był klapą logistyczną. Nie wzięłam pieluch tetrowych i nie miałam czym Młodej wytrzeć buźki i zapomnieliśmy adapterów do wózka. Nie wspominając o tym, że nie znaliśmy adresu i drogi na miejsce koncertu... Takie kłopoty powodują, że się we mnie gotuje i muszę wykonać ogromną, wewnętrzną pracę, żeby nie palnąć jakiejś głupoty mojemu M, żeby nie skończyło się MEGA awanturą i cichymi dniami... Ostatnio było blisko, pomógł jak zwykle, BUZIAK ;) na zgodę.
Wczoraj mieliśmy wszystko, co było potrzebne. Butlę z mleczkiem pod korek. Kocyk i trzy pieluszki tetrowe, nawet krążki odstraszające komary! Gwiazda swoim zwyczajem przespała drogę z domu na miejsce koncertu. Pod sceną, w busiku dostała cyca, dwa razy i została przewinięta w czystą pieluszkę. W ten sposób wyeliminowałam właściwie wszystkie ewentualne przyczyny marudzenia, które mogłoby się rozpocząć podczas gdy byłabym już na scenie. Dzieciula zapakowaliśmy w wózeczek, którym babcia i mój M obwozili je po okolicy przez kolejne dwie godziny. Po koncercie, nota bene udanym (:P), Hanię w stanie śpiącym wpięłam w foteliku na jej miejsce w busie. Spała, aż do momentu wyjmowania jej w domu. I tyle. Póki co nie znajduję przeciwwskazań do dalszego podróżowania Gwiazdy z nami.
cieszę się że wszystko poszło jak z płatka. fajna mama to i fajne dziecię :) a jak się czuje młoda mama na scenie? jakoś inaczej? pozdr.
OdpowiedzUsuńPewnie, że inaczej. Szczególnie to odczuwam, kiedy Hania jest gdzieś pośród osób na widowni. Wtedy trochę mniej mogę się zapomnieć, nie umiem się całkowicie skupić na grze tylko wyglądam jej, szukam wzrokiem...patrzę czy wszystko ok. A jak zostaje w domu i na koncercie jestem tylko ja i zespół to w sumie czuję się jak dawniej.
UsuńDzięki za komentarz - miły! :)
Pozdrawiam.