Strony

23.06.2013

Koło Jana ...

  • Przepraszam, że obiecałam i do tej pory nie zrealizowałam obietnicy - post o wózku Mutsy wkrótce - OBIECUJĘ ;)

  • Zapowiedź: w planach także post "What's in my Cloth Diper Bag" - Co Mam w Torbie - chcecie?? Ciekawi to kogoś? Dajcie znać w komentarzach lub na facebooku ;) .

Mam już w miarę opanowany system wyprawiania się z Hanią z domu. Sprawdziłam parokrotnie, że obmycie jej myjką, zasypanie pudrem, zapakowanie w pieluszkę, ubranie i nakarmienie zajmuje około 40 - 45 minut. Młoda nie marudzi, prawie nigdy. Na przewijaku cieszy się i robi minki, śmiesznie gaworzy (!) - jak malutki gołąbeczek. Podczas zakładania czegoś przez główkę, robi zaniepokojoną minkę i dalej się cieszy. Mówię, że ta dziewczynka nadaje się do reklam! 

Noc Sobótkowa

Wczoraj miałam wielką pomoc w osobie mojej Mamy, która coraz chętniej zajmuje się małą. Z początku twierdziła, że już nie pamięta jak się takim szkrabem zajmować, jak przewijać, jak myć itp. Na szczęście, moje i Hani, już sobie przypomniała, raczej. Podczas kiedy Mama ubierała Hańcię, ja mogłam pozbierać rzeczy na wyjazd i dokończyć szykowanie siebie. 



Po każdym wyjeździe uczę się jakie rzeczy są przydatne w sytuacji "z dala od domu". Nasz pierwszy wypad - do Kraśnika - był klapą logistyczną. Nie wzięłam pieluch tetrowych i nie miałam czym Młodej wytrzeć buźki i zapomnieliśmy adapterów do wózka. Nie wspominając o tym, że nie znaliśmy adresu i drogi na miejsce koncertu... Takie kłopoty powodują, że się we mnie gotuje i muszę wykonać ogromną, wewnętrzną pracę, żeby nie palnąć jakiejś głupoty mojemu M, żeby nie skończyło się MEGA awanturą i cichymi dniami... Ostatnio było blisko, pomógł jak zwykle, BUZIAK ;) na zgodę. 

Wczoraj mieliśmy wszystko, co było potrzebne. Butlę z mleczkiem pod korek. Kocyk i trzy pieluszki tetrowe, nawet krążki odstraszające komary! Gwiazda swoim zwyczajem przespała drogę z domu na miejsce koncertu. Pod sceną, w busiku dostała cyca, dwa razy i została przewinięta w czystą pieluszkę. W ten sposób wyeliminowałam właściwie wszystkie ewentualne przyczyny marudzenia, które mogłoby się rozpocząć podczas gdy byłabym już na scenie. Dzieciula zapakowaliśmy w wózeczek, którym babcia i mój M obwozili je po okolicy przez kolejne dwie godziny. Po koncercie, nota bene udanym (:P), Hanię w stanie śpiącym wpięłam w foteliku na jej miejsce w busie. Spała, aż do momentu wyjmowania jej w domu. I tyle. Póki co nie znajduję przeciwwskazań do dalszego podróżowania Gwiazdy z nami.


5.06.2013

Szczęśliwi

Cycanie na żądanie

Wcale nie tęsknię za brzuszkiem. Myślałam, że najbardziej będzie mi brakowało tego uczucia, kiedy Hańcia była już duża i ruszała się w środku. Albo, że mój M przestanie się mną opiekować i pomagać mi w cięższych obowiązkach. W ogóle nie tęsknię za byciem w ciąży. Na razie ;)

Cieszymy się każdą chwilą razem. Młoda jest cudowna. Na razie... Poznajemy się i docieramy. Próbujemy organizować się i nadawać rytm, powtarzalność i porządek codziennym czynnościom. Rano, to jest koło 9:30 wstajemy. Mniej więcej wszyscy. Czasem M poleguje z Młodą dłużej.. Potem mycie "na sucho", ale tak naprawdę na mokro, tylko nie w wanience. Potem pieluchowanie, ubieranie i cycanie. Najczęściej później następuje drzemka, podczas której mogę zająć się domem, trochę ogarnąć bałagan, jakieś pranie nastawić, zjeść śniadanie... Koło 12 - 12:30 panna domaga się uwagi, przewijania i cycania... jak jest ładnie, kolejna drzemka wykonywana jest na dworze. Kolejne drzemki i pobudki co jakieś 2-3 godziny do wieczora i kąpiel lub mycie "na sucho". Nie kąpiemy codziennie. Nie zauważyliśmy, żeby po kąpaniu miała lepszy sen lub była jakoś bardziej wyciszona czy zrelaksowana niż jest. A poza tym jeszcze się tak bardzo nie brudzi i konieczności higienicznych nie zauważamy. Na razie ;)  

Położna z SR odwiedziła nas do tej pory dwa razy. Ważyła małą i oglądała kikut, skórę. Była gotowa odpowiedzieć na wszystkie nasze pytania. Podczas pierwszej wizyty waga pokazała 3270g, dzisiaj 3700g. Średni przyrost wagi na dzień - 61g. Ponoć to sporo. Cieszę się oczywiście, że Młoda rośnie. Jeszcze w szpitalu miałam krótki kryzys laktacyjny. Wydawało mi się, że mam full mleka, a okazało się, że nie miałam prawie nic... Hania z głodu oczka wypłakiwała, a ja jej pyszczek smoczkiem zatykałam. Skończyło wzdęciem, potem koniecznym odgazowaniu przez położną, kobietę-anioła z nocnej zmiany i dokarmieniu mlekiem Enfamil... Ulga i radość, które w momencie przystawienia butelki do buzi zobaczyłam w oczach mojego skarba, przytłumiły trochę wyrzuty sumienia. Od kolejnego dnia walczyłam ze sobą i trochę z Hanią o mleko. Miałam smutne myśli, że może go nie dostanę.... ale udało się! Pomogło to, że w końcu wróciłyśmy do domu oraz częste przystawianie do piersi i ściąganie laktatorem. Hania uwielbia cycanie. Pokarmu mam dużo. Na razie.

Mamy za sobą pierwsze formalności. Zapisałam Hanię do przychodni i odbyliśmy już pierwszą wizytę patronażową lekarza pediatry. Badanie polegało na osłuchaniu małej stetoskopem i obejrzeniu jej skóry w świetle dziennym... Po tych czynnościach lekarka wygłosiła 30 minutowy wykład na temat konieczności szczepienia niemowląt na wszystko. Zapewne została poinformowana w przychodni, przed wizytą u naszej Młodej, że nie zgodziliśmy się na szczepienia w pierwszej dobie itd... 

Mój M odwiedził Urząd Stanu Cywilnego. Wziął mój dowód i akt małżeństwa. Jakąś godzinkę po tym jak wyszedł z domu, uświadomiłam sobie, że nie przypomniałam mu jak Młoda ma mieć na drugie imię... w te pędy biegłam do sypialni po telefon, żeby się do niego dodzwonić. Na szczęście M pamiętał i zapisał właściwe imiona. Sprawdzałam - na akcie urodzenia ma wpisane Hanna, Teresa - po obu babciach :) . Znam historię dziewczyny, której ojciec pozostając w stanie "tuż po pępkowym" zapisywał ją w urzędzie i zamiast Elżbietą, została Eleonorą... W prawdzie mój M po pępkowym nie odwiedzał urzędu, ale różne takie wpadki mu się zdarzają i stąd tamte moje obawy... Cóż pozostaje nam teraz czekać na PESEL, bez którego nie możemy załatwić becikowego itd. 

PS.

Chciałam zamieścić jeszcze szczegółowy opis pobytu na patologii i na oddziale położniczym. Taki post informacyjny, co gdzie jest, jak zorganizowane są oba oddziały, kto jest kim... Nie wiem, czy kogoś to interesuje. Może dajcie znać w komentarzach - chętnie podzielę się swoją wiedzą i tym co przeżyłam, zobaczyłam w Szpitalu na Staszica podczas swojego kilkudniowego pobytu. 
V.